Po wieczornej zabawie lewki bardzo późno wróciły do domu.
- rodzice będą źli – stwierdził Simba – ale nie martw się coś wykombinuję
- boję się , że Mufasa będzie na nas krzyczał – oznajmiła Sisi
- przestań , mojego taty się boisz – zaśmiał się Simba
- a ty nie ? – spytała podejrzliwie
- oczywiście , że nie – stwierdził wchodząc do jaskini
- a powinieneś – szepnął niespodziewanie Mufasa
- tata ? ! – krzyknął przerażenie lewek , po czym skulił uszy
- wcale się go nie boisz – szepnęła z sarkazmem lwiczka
- gdzie byliście tak długo ? – spytał król
- yyy na łące , bawiliśmy się z Nalą i ……. – zaczęła Sisi
- pytam się mojego syna , nie ciebie … – przerwał jej lew , po czym lwiczka także skuliła uszy
- yyy byliśmy na łące z Nalą , Esme , Jarodem i Leo – tłumaczył się Simba
- oni też wrócili tak późno ? – spytał ojciec
- nie , my z Sisi zostaliśmy jeszcze trochę – przyznał
- Sisi – podkreślił – i wszystko jasne – stwierdził patrząc się na nią
- przepraszam , nie chciałam – zaczęła
- nie obchodzi mnie to – powiedział spokojnie – po raz kolejny ci zaufałem i po raz kolejny mnie zawiodłaś
- ale to ja chciałem zostać – krzyknął Simba
- nie broń jej – rozkazał
- obydwoje są winni po równo – wtrąciła się Sarabi – dzieciaki idźcie spać , muszę porozmawiać z twoim ojcem Simba. Lwiątka odeszły i położyły się spać , a królewska para wyszła z jaskini aby nie było słychać ich rozmowy.
- kiedy w końcu skończysz ten cyrk ? – spytała zdenerwowana lwica
- co masz na myśli ? – odrzekł zdziwiony tonem żony
- ciągle ją o coś obwiniasz , ciągle na nią krzyczysz , a to przecież tylko mała lwiczka , taka sama jak nasz syn – oskarżała go Sarabi
- jak mam być dla niej miły kiedy jej matka …..
- jej matka zabiła Ahdiego , nie ona – przerwała mu
- co nie zmienia faktu , że ona jest obca , nie jest jedną z nas – powiedział lew
- jest ! – krzyknęła – co z tego , że nie płynie w niej nasza krew ? jest naszą rodziną – uświadomiła lwica
- na pewno nie moją ! – zaprzeczył Mufasa
- więc co chciałbyś zrobić ? zostawić ją na pożarcie hieną i zachować się zupełnie jak jej matka ? twoje zachowanie nie jest godne stanowiska króla , Mufaso – zdenerwowała się
- Sarabi , nic nie rozumiesz. Ty nie widziałaś śmierci naszego syna , nic nie poradzę , że widzę w Shoshanie zabójcze spojrzenie jej matki – krzyknął , po czym wrócił do jaskini.
- Simba , jutro pokażę ci lwią ziemię i opowiem Ci o sprawowaniu władzy – oznajmił król
- mogę iść z wami ? – spytała Sisi
- nie , tylko Simba powinien być przy tym – warknął
- no dobrze – zgodziła się smutnie po czym wtuliła się w kładącą się Sarabi.
Następnego dnia , Simba , Mufasa , Sisi i Sarabi wstali bardzo wcześnie
- tato idziemy już ? – pytał zniecierpliwiony książę
- już , już synku idę – uspokajał go Mufasa
- Tylko nie siedźcie zbyt długo – krzyknęła królowa do oddalających się już ojca z synem . Nagle dostrzegła smutną Sisi
- Shoshana , nie przejmuj się – prosiła zmartwiona lwica
- nie przejmuję się , tylko jestem ciekawa o czym Mufasa będzie opowiadał Simbie – oznajmiła
- wiesz co ? złamiemy trochę zasady i pozwolę ci ich trochę pośledzić , dobrze ? – zaproponowała
- a co jeśli mnie zobaczą ? – spytała podekscytowana
- to szybciutko uciekaj do mnie , jasne ? – zaśmiała się Sarabi
- jasne – potwierdziła – to zmykam
W pięć sekund lwiczki już nie było widać . Śledzone przez nią lwy siedziały na skale , a ona schowała się za kamieniem.
- to wszystko jest moje ? – spytał ucieszony książę
- wszystko na co pada słońce , w zasięgu naszego wzroku – oznajmił Lew
- i będę rządzić wszystkim co tu jest ? – wypytywał Simba
- rządził , ale także opiekował się i troszczył – podkreślił król.
- a to ciemne miejsce ? – wskazał na złą ziemie
- to jest zła ziemia , która nie należy do nas , więc i tobie nie wolno tam chodzić – rozkazał ojciec
- dlaczego ?
- ponieważ jest tam pełno hien i innych niebezpieczeństw – ostrzegł go Mufasa
- jak będę taki duży jak ty to pozabijam wszystkie hieny ! – krzyknął dumnie lewek
- jako król musisz szanować wszystkie zwierzęta od antylopy , aż po hieny – wytłumaczył władca
- ale antylopy się zjada – zauważył Simba
- synu , żyjemy w wielkim kręgu życia. My zjadamy antylopy , a one trawę która z kolei rośnie na naszych zmarłych przodkach – wyjaśnił.
Wszystko to słuchała Sisi , ale bojąc się , że ją zauważą postanowiła iść pobawić się z Nalą . Po krótkiej zabawie , Sarafina zawołała lwiczki na obiad.
- co dziś jemy ? – spytała Nala
- antylopy – odpowiedziała lwica
- super ! – ucieszyły się lwiczki. Nagle ujrzały przechodzącego Skazę.
- co tam wcinacie drogie panie - zaczepił ich lew
- pyszniutką antylopę – oznajmiła Sisi
- a dlaczego nie jesz z Mufasą i Simbą ? czyżby cię tam nie chcieli ? – zaśmiał się opryskliwie lew
- Skaza , przestań – warknęła Sarafina
- wybacz – burknął opryskliwie , po czym odszedł
- czemu on jest taki wredny ? – spytała Nala
- taki już jest – zaśmiała się lwica
- a dlaczego , on tak nie lubi się z Mufasą przecież są braćmi ? – odrzekła lwiczka z czarnymi łezkami
- długo by tu opowiadać – stwierdziła z poważną miną
- mamy czas – naciskała Nala
- no dobrze opowiem wam , co się stało – ustąpiła Sarafina
- hura ! – krzyknęły , po czym zamieniły się w słuch
- Pewnego dnia , królewskiej parze Uru i Ahdiemu urodzili się dwaj synowie …..
- tak miał na imię przecież ich tata – przypomniała sobie Nala
- tak , urodziło im się dwóch synów , Mufasa i Taka
- a nie Skaza ? mieli jeszcze jednego brata ? – dopytywała się
- oj zamknij się ,twoja mama zaraz nam powie ! – krzyknęła Sisi
- A więc – kontynuowała ze śmiechem – Taka i Mufasa urodzili się jednocześnie , więc nie wiadomo było , który miał zostać królem. Mufasa był jasny , silny , potężny i bardzo podobny do ojca , za to Taka był ciemny , drobniutki , podobny bardziej do matki ale za to przebieglejszy od brata.
Niedługo potem urodziłyśmy się my , Sarabi i Sarafina jako siostry , a potem Zira . Za jakiś czas urodził się też twój ojciec Nalo, Shizasen. Lwiątka bardzo się lubiły i często się ze sobą bawiły . Z czasem jednak okazało się , żę Taka i Mufasa zakochali się w jednej lwiczce , Sarabi.
Ona lubiła ich po równo , lecz starała się więcej czasu przebywać z Mufasą , bo w jego bracie podkochiwała się Sarafina , czyli ja. Bardzo jej się podobał , tak jak Shizasen , ale największym uczuciem bez wątpienia darzyła Takę Zira. Uwielbiała go , jednak on od zawsze starał się tylko i wyłącznie o względy Sarabi.
- dobra , rozumiem , że Taka to Skaza , ale naprawdę poszło wyłącznie o Sarabi ? – zaciekawiła się Nala
- nie tylko – zasmuciła się lwica – Ich ojciec , Ahdi uwielbiał i kochał Mufasę. Był w stanie zrobić wszystko , aby był szczęśliwy. Inaczej było z Taką. Nie przebywał z nim zbyt dużo. Jedynie Uru poświęcała mu uwagę . Na lekcję o tym jak rządzić i być królem , ich ojciec zabierał tylko swojego ulubieńca , co automatycznie skreśliło Takę jako przyszłego króla . Za każdym razem kiedy Taka prosił ojca o uwagę , on wpadał w wściekłość , uważając , że celowo przeszkadza bratu , aby jak najmniej zapamiętał .
Pewnego dnia Ahdi tak się zdenerwował na syna , że uderzył go tak mocno , że została mu na oku szrama. Po tym zdarzeniu za każdym razem , kiedy Taka zdenerwował brata , ten przezywał go Skaza i z czasem tak już zostało.
Sarabi wyszła za Mufasę co było ostatecznym ciosem dla niego.Od tej pory bracia nie utrzymują zbyt dobrych kontaktów. Ich ojciec zmarł tuż po koronacji Mufasy. Zdeptało go stado antylop biegnących wąwozem. Uru zmarła przez chorobę. Skaza bardzo przeżył śmierć matki. Teraz już Taka jest nie do poznania i stał się Skazą takim jak dziś. – zakończyła ze smutkiem
- uuu to niezbyt ciekawe miał to życie – stwierdziła Nala. Sisi nie odezwała się ani słowem.
- witajcie ! – nadeszła Sarabi – o czym rozmawiacie?
- opowiadam im stare czasy – oznajmiła Sarafina – dobrze , że jesteś muszę wam coś powiedzieć
- co takiego ? – dopytywała się Sisi
- twój tata już wie Nalo , otóż będziesz miała rodzeństwo – powiedziała Sarafina
- to wspaniale – ucieszyła się królowa
- mam nadzieję , że to będzie siostra , bo nie potrzebuję bratniego darmozjada – zaśmiała się Nala
- gratuluję ci , siostrzyczko – ucieszyła się Sarabi – posiedziałabym z tobą ale jest już wieczór więc ja i Shoshana będziemy już wracać
- już ?! – powiedziała niechętnie lwiczka
- tak , moja droga , jak widze zjadłaś u cioci obiad , a jak mniemam bez skrupułów pochłonęłabyś i kolację – zażartowała – idziemy
- no dobra – poddała się Sisi – do zobaczenia Nala
- do zobaczenia – krzyknęła przyjaciółka
- dziękuje ci ciociu za tę opowieść – przypomniała lwiczka
- nie ma za co – uśmiechnęła się lwica , po czym znikła z oczu Sarabi i Sisi. Obie wróciły na skałę i zauważyły leżących na łące Mufasę i Simbę
- co mała, idziemy do nich ? – zaproponowała królowa
- a po co ? – zdziwiła się lwiczka
- posiedzimy z nimi , zaraz będzie ciemno więc popatrzymy w gwiazdy – wyjaśniła lwica
- nie dziś – zrezygnowała , chcąc uniknąć zaczepek króla – mogę jeszcze gdzieś wpaść ?
- dobrze , ale nie odchoć zbyt daleko i przyjdź zaraz – rozkazała
- dobrze , to nie daleko – zapewniła i pomknęła w stronę legowisk innych lwic i lwów. Sarabi podbiegła do męża z synkiem i położyła się obok nich.
- wiecie , że Sarafina jest w ciąży ? – oznajmiła
- naprawdę ? to wspaniale – ucieszył się Mufasa
- współczuje Nali – zaśmiał się Simba
- dlaczego ? – zdziwiła się – przecież ty masz tak jakby siostrę , Shoshanę.
- to nie jest moja siostra ! – oburzył się – tylko przyjaciółka , mamo oszalałaś?
- czemu tak sądzisz – zaśmiała się
- Bo ona mogła by być równie dobrze moją żoną – oznajmił po cichu , mając nadzieje , żę to co mówi jest prawdą.
- jeśli o to ci chodzi , to tak może być twoją żoną – stwierdziła rozbawiona
- nie o to mi chodzi – krzyknął
- przestańcie już – przerwał im Mufasa i ochlapał obydwoje wodą z kałuży.
- nie chlap – wrzasnęła lwica
- zmuś mnie – zażartował król
- ja cię zmuszę – krzyknął Simba po czym rzucił się na ojca. Siedzieli tak do samej nocy. W tym samym czasie Skaza szykował się do snu.
- arrrrr …. – ziewnął lew – ale się nażarłem …..
- witaj Skazo – zaczęła Zira
- o , co ty tu robisz tak póżno ? – spytał sennie
- postanowiliśmy z Nuką cię odwiedzić – oznajmiła kładąc synka na ziemię
- w jakim celu ? – dopytywał się chcąc już iść spać
- bezcelowo – przyznała – to już syn nie może odwiedzić ojca ? – oznajmiła uprzejmie
- syn , może – zgodził się – ale w takim razie co ty tu robisz ? – burknął niemile , na co Zira spochmurniała.
- zawsze musisz być taki nieuprzejmy ?
- taka moja natura – oznajmił – a teraz weź Nukę i idź stąd , bo jestem nadzwyczaj senny – rozkazał
- dobrze – warknęła – idziemy synku – odeszła biorąc lwiątko w zęby
- nareszcie chwila spokoju – ucieszył się , gdy nagle usłyszał czyjeś kroki – kogo znowu tu niesie ? – pomyślał
- cześć Skaza – zaczął piskliwy głos
- ktoś ty ? – zapytał nie widząc w ciemności
- to ja Shoshana – oznajmiła lwiczka po czym usiadła prosto na przeciw leżącego lwa
- Shoshana , co ty tu robisz ? Mufasa cię wywalił i postanowił przysłać do mnie ? – zasugerował złośliwie
- nie , nie wie że tu jestem – oznajmiła wesoło
- to po co tu jesteś ? nikt nigdy do mnie nie przychodzi , a raz kiedy chcę się wyspać akurat takie tłumy – zdenerwował się .
- chcę , żebyś ze mną pogadał , posiedzimy razem , popatrzymy w gwiazdy – zaproponowała
- posłuchaj mała , jedyną rzeczą o jakiej mogę z tobą rozmawiać to to czy chcesz abym cię udusił czy może wolisz żebym odgryzł ci łeb – zagroził
- a ja myślę , że mamy wiele innych tematów do rozmowy – oznajmiła kładąc się obok niego
- a ja myślę , że jesteś małym upierdliwym wrzodem na tyłku , którego trzeba się pozbyć rozumiesz ? – powiedział ironicznie wstając
- to może opowiesz mi historię ? – zaproponowała krążąc wokół niego
- całkiem , niedawno pewien śpiący lew , zjadł bardzo upierdliwą małą lwice. Oto ta historia – burknął
- nie chcesz mi opowiedzieć historii ? – spytała
- wiesz , muszę to jakoś przeżyć i naprawdę żałuję , ale mam inne rzeczy do roboty – odpowiedział sarkastycznie
- Skaza nie chce , to może Taka mi opowie ? – zaśmiała się opryskliwie Sisi
- co ?! – spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem – jak mnie nazwałaś ?
- normalnie , po imieniu czy to takie dziwne ? – spytała ironicznie
- jesteś mała , ale za to przebiegła, złośnico – przyznał
- więc jak Taka, opowiesz ? – prosiła
- jeszcze raz tak mnie nazwiesz , a twojego ciała będą szukać wśród hien – odgrażał się Skaza
- Taka, Taka , Taka , Taka ! – zaczęła krzyczeć skacząc wokół niego
- zamknij się ! – warknął
- no to chodź na łąkę i opowiedz !- rozkazała
- dobrze , ale obiecuje ci , że żywa do domu nie wrócisz – syknął
- super , chodźmy – ucieszyła się. Minutę później byli już na łące. Lew wykończony rąbnął na trawę niczym kłoda. Lwiczka wskoczyła mu na czarną grzywę i obserwowała gwiazdy.
- Ej , nie za wygodnie ci ? – spytał z ironią
- nie , jest w sam raz – odpowiedziała ze śmiechem – co mi opowiesz ?
- daj mi pomyśleć wrzodzie – oznajmił zdesperowany
- to myśl szybciej ! – podskoczyła z radością
- nie zapominaj , że siedzisz mi na głowie , a ja nie jestem trampoliną ! – warknął
- no dobrze już , zaczynaj
- dlaczego akurat przylazłaś uprzykrzać życie mnie ? – zapytał kładąc łeb na trawie
- bo jesteśmy do siebie bardzo podobni ! – oznajmiła ześlizgując się po jego pysku prosto na trawę.
- niby dlaczego ? – zdziwił się
- twój tata cię nie lubił , za mną Mufasa też nie przepada , faworyzował twojego brata , tak samo jak on teraz Simbe. A nas mieli gdzieś ! więc skoro nikogo nie obchodzimy i jesteśmy dziwolągami musimy zjednoczyć siły – krzyknęła z radością
- aha – zamyślił się – po pierwsze nie będę zadawał się z taki siusiumajtkiem jak ty ! – warknął – po drugie skąd wiesz co robił mój ojciec?
- mam swoje źródła , Taka – oznajmiła
- miałaś tak na mnie nie mówić ! – syknął – po to tu tylko z tobą przylazłem
- tak szczerze to kłamałam , zawsze będę na ciebie tak mówić.
- jesteś okropna
- ty też , dlatego się polubimy – zapewniała
- na pewno – powiedział
- no to opowiadaj tę historię ! – przypomniała
- skoro to jedyny sposób abyś dała mi spokój – zrezygnował
- świetnie , więc słucham – oznajmiła. Skaza opowiedział jej po długich nakłanianiach jeszcze trzy kolejne historie i sam się rozbudził. Po pewnym czasie lwiczka zdecydowała wrócić już do domu.
- no to ja lecę , żegnam – krzyknęła
- żegnam , nie wracaj zbyt szybko – zażartował Skaza
- bardzo śmieszne , do jutra – oznajmiła po czym pobiegła w stronę swojego legowiska.
- do jutra ?- wystraszył się – świetnie …. jeszcze tego brakowało - pomyślał lew i położył się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz