- to ty … – odetchnęła z ulgą – myślałam , że to Mufasa
- to ja – odpowiedziała uśmiechając się i kładąc córkę obok lwiątek. – on będzie wściekły , że wzięłaś tą lwiczkę , wiesz o tym ?
- wiem , ale nie żałuję – powiedziała stanowczo
- jestem z ciebie dumna siostrzyczko , nie wiem czy ja, po tym co ta lwica ci zrobiła, byłabym w stanie to zrobić – przyznała się szczerze
- byłabyś , wiem to – zapewniła ją – masz złote serce
- czemu tak sądzisz – spytała
- najlepszym dowodem jest to , jak zawzięcie broniłaś Skazy i mimo opinii innych stałaś po jego stronie – wspomniała Sarabi
- przestań , to było dawno temu – broniła się Lwica
- zawsze jesteś taka skromna , ale to prawda – chwaliła siostrę
- po prostu on zawsze był na drugim miejscu dla ich ojca , a Mufasa miał wszystko i …….. – przerwała – i ja nie winie Mufasy , ale Ahdi był winny wszystkiemu co się stało , niestety taka jest prawda, gdyby nie to , że tak go nienawidził i gdyby nie to , że zrobił Skazie tą szramę na oku ……
- rozumiem - wtrąciła się królowa – wiem , żę czułaś coś to Skazy , ale ……
- co to jest ? – wtrącił się gruby głos. Lwice podskoczyły ze strachu . W jaskini stanął wściekły Mufasa.
- zaraz ci wyjaśnie – powiedziała pośpiesznie Sarabi
- Sarafino , widziałaś śmierć Ahdiego , powiedziłaś mojej żonie czyje to najprawdopodobniej lwiątko ? – powiedziała nie spuszczając wzroku z żony.
- Mufasa , daj jej wyjaśnić – rozkazała lwica
- a więc słucham Sarabi – powiedział nie spuszczając z niej wzroku
- znalazłyśmy tą lwice nad przepaścią, trzymała to lwiątko wzięłam je a ona spadła , musiała się ratować przed hienami i nie miała wyboru, musiała skakać , nie mogłam zostawić Shoshany na pożarcie hienom – tłumaczyła się królowa
- Shoshany ? – spytał
- tak ma na imię – wtrąciła się Sarafina
- pozwól jej zostać ! – krzyknęła Sarabi – pamiętasz ? jej dzieci nie są temu winne , powiedziałam ci to i przyznałeś mi rację więc teraz nie zmieniaj zdania !
- pamiętam …. – potwierdził lew
- więc pozwolisz jej zostać ? – spytała błagalnie siostra królowej
- dobrze , zostanie – powiedział – ale nie myśl sobie Sarabi , że będę dla niej ojcem – burknął gniewem po czym wyszedł.
- nie przejmuj się , jest jeszcze przejęty tym co się stało – pocieszyła ją Sarafina
- taak , pewnie tak – stwierdziła posępnie lwica po czym obtuliła troje lwiątek.
W tym samym czasie na złej ziemi :
- Skazo mój drogi – krzyknęła Shenzi – zrobiliśmy ci przysługę
- A jaką to przysługę – spytał niespodziewanie lew
- A taką ,że zabiliśmy tą lwicę , którą wrobiłeś w śmierć księcia – chwalił się Banzai
- świetnie , moje drogie fajtłapy nareszcie się do czegoś przydaliście , bynajmniej nikt nie będzie mógł udowodnić mi winy , skoro jedyny świadek jest już w chmurkach – zaśmiał się podle
- i zabiliśmy też jej syna , ale córkę zabrała królowa …… – zasmucił się Edi . Shenzi i Banzai spojrzeli na niego wściekle , bo mieli nie mówić Skazie , że córka im się wymknęła.
- no tak ! – krzyknął – niczego nie możecie zrobić porządnie do końca. Sarabi was widziała ? – spytał przejęty
- nie , widziała inne hieny ale nie nas – usprawiedliwił się Banzai
- to macie szczęście głupki , bo inaczej bym was udusił – zażartował Skaza , lecz hieną nie było do śmiechu , ponieważ się go bały.
Skaza wracając na lwią Ziemię natchnął się na swojego brata.
- cześć , Skaza – przywitał się wściekły król
- witaj , braciszku – powiedział z udawaną czułością – czy coś się stało ?
- nie , nic takiego – burknął Mufasa
- przestań , mimo naszych sprzeczek i kłótni jesteśmy braćmi i możesz mi powiedzieć wszystko , dosłownie – zapewniał lew
- chodzi o to , że Sarabi przygarnęła lwiątko tej , która zabiła Ahdiego – wyżalił się król
- oh , to straszne - powiedział udając przejętego – jak mogła to zrobić ? nie widzi jak cierpisz ?
- ona po prostu ….. – zawahał się lew , aby nie obrazić żony
- ona po prostu nie była przy śmierci waszego synka – oznajmił z kłamliwą troską – nie widziała co strasznego zrobiła ta okropna lwica
- tak myślisz ? – spytał Mufasa
- oczywiście , braciszku . Gdybym ja tam był nie wiem czy mógłbym spać po nocach. Naprawdę cię podziwiam – zełgał Skaza
- pewnie masz rację – stwierdził król – zrobię wszystko by przemówić Sarabi do rozumu
- powodzenia , Mufi – powiedział niby czule
- dzięki , Skaza – odrzekł lew i odszedł.
- tsaaa …. SKAZA – pomyślał – czego bym nie zrobił to nim zostanę ……. – spojrzał w kierunku odchodzącego już brata i także udał się na lwią ziemię.
Sarafina po rozmowie z siostrą wzięła Nalę i poszła do swojego mężą Shisazena.
- cześć , kochanie – przywitał żonę lew
- cześć - powiedziała kładąc się obok niego z córką – pewnie już słyszałeś o Shoshanie ?
- tak – odpowiedział
- co o tym sądzisz ? – spytała
- myślę , że dobrze zrobiła – stwierdził – to równie dobrze mogła być nasza córcia i wtedy co ? Przecież ta mała nie przyczyniła się do śmierci Ahdiego – oznajmił
- masz rację – powiedziała lwica
- wiem , że obwiniasz się za to , że nie znalazłaś zbyt szybko synka Sarabi , ale to nie twoja wina , pamiętaj – pocieszył ją Shisazen
- kocham cię – wyszeptała, po czym wtuliła się w jego brązową grzywę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz