- książę gotowy ? – spytał król
- umyłam go i uczesałam , jest gotowy – odpowiedziała Sarabi
- a królowa gotowa ? – zażartował
- tak - powiedziała ze łzami w oczach , ponieważ ilekroć ktoś chciał ją rozweselić jej przypominała się tragedia jaka ich spotkała
- Sarabi , nie płacz , to dzień Simby nie możemy mu go odebrać – pocieszał ją lew
- wiem , że to są chrzciny Simby i nie mogę się smucić , ale nie daruje sobie , że go nie upilnowałam - oznajmiła ze smutkiem
- to nie twoja wina ! – krzyknął - rodziłaś , a tamta lwica była szybka i pewnie od początku was obserwowała
- ale dlaczego ona to zrobiła ? – spytała lwica
- nie wiem , ale obiecuje ci , że jeżeli ją dorwę albo jedno z jej dzieci to tego pożałuje ! – wrzasnął z gniewem król
- przestań ! – powstrzymała go przed dalszymi groźbami – jej dzieci nie są niczemu winne !
- wiem …. wybacz – powiedział zawstydzony – po prostu jeszcze się z tego nie otrząsnąłem
Nagle przerwał im Zazu ……..
- królowo – ukłonił się – królu ……. poddani czekają na księcia
- już idziemy – powiedział Mufasa
Królewska para wyszła i oddała syna w ręce Rafikiego , który posmarował czoło malca sokiem z owocu i uniósł go do góry na szczycie skały krzycząc :
- oto przyszły król ! – po tych słowach wszystkie zwierzęta zaczęły ryczeć , wyć i wydawać różnorodne dźwięki , aby dać cześć przyszłemu władcy. Po ceremonii wszyscy udali się na polanę , oczywiście oprócz Skazy.
- wiesz nie rozumiem sensu twoich działań , bo Mufasa jak żył tak żyje , a książę nadal jest tyle tylko , że inny – stwierdziła Shenzi
- Zamknij się i myśl co możemy zrobić teraz – warknął lew
- Skazo , może po prostu zabij i tego księcia – zaproponował Edi
- idioto , a na kogo zwalę winę tym razem ? – zdenerwował się
- to co proponujesz ? – spytał Banzai
- najpierw musimy troszeczkę poczekać ,aż napięcie minie, a potem znowu uderzymy- zadecydował
- A może potrzebujesz fachowej pomocy , Skazo ? – zapytał jakiś głos . Gdy lew spojrzał się w jego kierunku ujrzał szarą, dobrze mu znaną lwice z nadszarpniętym uchem i ciemnym lwiątkiem w pysku.
- o jak miło , co ty tu robisz , Ziro ? – kontynuował
- słyszałam od hien , że twój plan szlak trafił , tak ? – spytała kładąc malca pod stopy lwa
- co prawda nie poszło tak jak się spodziewałem , ale pracuje nad tym – odpowiedział podnosząc lwiątko do góry i przyglądając się mu .
- podobny do tatusia prawda ? – rzuciła patrząc się na Skazę
- ja mam inny kolor futra – odpowiedział obojętnie
- Nuka się za tobą stęsknił – powiedziała łagodniej
- no to teraz ma okazję się pozbyć tego uczucia – stwierdził uśmiechając się do syna – ale do rzeczy – powiedział kładąc go na ziemię i przysuwając do matki , na widok czego Zira spochmurniała – jak zamierzasz mi pomóc ?
- zrobię to co mi rozkażesz , a resztę zostawiam tobie , kochany – powiedziała przytulając się do lwa
- tak , tak dobrze więc jak będziesz mi potrzebna to hieny dadzą ci znać , a teraz żegnam – stwierdził po czym odsunął się od niej zimno i odszedł. Lwica wzięła Nukę i także wyszła.
Tym czasem , na ogromnej łące daleko od lwiej ziemi, leżała sobie lwica z czarnymi łezkami oraz dwoje lwiątek , bardzo podobnych do niej. Ciemniejsze goniło to jaśniejsze lecz nie dawało rady go doścignąć. Nagle lwica spostrzegła wyłaniające się zza krzaków stado hien.
- Sony – szepnęła do ciemniejszego lwiątka – uciekajcie z siostrą do lasku jak dam wam znak
- co się dzieje mamo ? – spytał mały lewek
- nic , zaraz do was przyjdę – powiedziała nerwowo po czym wstała i pobiegła w stronę hien.
- uhuhu , jaka piękna lwica – zaśmiał się Banzai idąc w jej kierunku
- mniam mniam – powiedziała Shenzi , oblizując się – jest sama , a więc obiadek gwarantowany
- tak , nareszcie ! – krzyknął Ed
- cicho ! – uciszyły go hieny po czym zaczęły biec do lwicy. Ona jednak czekała na ich atak , a kiedy przeciwnik był już blisko , zamerdała ogonem do swoich dzieci aby szybko uciekały. Wykonywała kilka uników tak samo zwinnie jak unikała ciosów Mufasy. Lwiątka cicho przebiegły pustą łąkę i gdy już miały się schować , jedna z hien złapała małego lewka w zęby i rozdarła go na pół śmiejąc się przy tym. Ocalała lwiczka była przerażona i rzuciła się do ucieczki. Jej mama zobaczyła całą te sytuacje, szybko wzięła córkę w zęby i zaczęła biec w stronę lwiej ziemi. Zabójcy ruszyli za nimi. Lwica spostrzegła stado Sarabi leżące na łące lecz dzieliła ich przepaść. Nie było wyboru. Musiała skakać aby ocalić siebie i córkę przed tymi padlinożercami. Wykonała jeden płynny i długi skok lecz doskoczyła tylko przednimi łapami. Lwice ze stada szybko rzuciły jej się na pomoc . Pierwsza dobiegła Sarabi , a za nią Sarafina. Obie dostrzegły czarne łezki pod oczami wiszącej nad przepaścią lwicy a mina siostry , która była przy śmierci Ahdiego upewniła królową , że to zabójczyni jej dziecka. Jednak serce jej zmiękło gdy zobaczyła zakrwawione lwiątko w jej zębach. Poznała , że to jej córka , ponieważ także miała łezki pod oczami. Bez zastanowienia wzięła w zęby lwiątko aby uratować chociaż je , bo dla matki nie było ratunku. Lwica już ledwo trzymająca się podłoża spojrzała na królową i powiedziała :
- ma na imię , Shoshana – po czym łza spłynęła obydwom matką po pyskach , gdy nagle lwica puściła się ze zmęczenia i spadła.
- Sarabi , to była ta lwica – oznajmiła ze zdziwieniem Sarafina
- Wiem , ale jej córka nie była temu winna – odpowiedziała królowa
- rozumiem - powiedziała z uśmiechem i podziwem dla swojej siostry
- wezmę ją razem z Simbą do lwiej skały – powiedziała ze łzami w oczach i odeszła trzymając synka i Shoshanę w pysku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz