środa, 26 czerwca 2013

UWAGA !!!

Wiem , że dawno nie dodawałam postów . Spowodowane jest to problemami z netem. Myślałam , że szybko się ich pozbędę i dalej będę pisać , ale tak się nie stało. Niestety nadal nie działa płynnie ale jak tylko zaczną się wakacje , nowe posty się pojawią. Do zobaczenia za tydzień :P

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 15

Sisi i Nala spacerowały sobie i oczywiście gawędziły o wszystkim:P
- muszę ci coś powiedzieć - zaczęła narzeczona Leo
- co ? - westchnęła Shoshana
- wychodzę za mąż - rzuciła
- co ? jak to ? za kogo ? - zadawała mnóstwo pytań lwica
- no wiesz ..... - zmieszała się przyszła żona
- niech zgadnę , za Leo ? - zaśmiała się
- nom - przytaknęła
- ha ! wiedziałam , a ty zawsze mówiłaś , że go nie lubisz , jasne :D - uśmiechała się przyjaciółka
- no co to jakoś samo wyszło - tłumaczyła
- mniejsza o to , ważne że nareszcie zmądrzeliście i przestaliście udawać ,,niedostępnych'' - oznajmiła
Rozmowa jeszcze ciągnęła się długo. Skaza musiał coś wykombinować , żeby pozbyć się chwilowo Nali. To ona przeszkadzała mu w oświadczynach. Kiedy szedł w stronę złej ziemi napotkał Jaroda i Leo. Zaciekawił się ich rozmową kiedy usłyszał słowa ,, nareszcie się jej oświadczyłem '' wypowiedziane przez Leo. Król podsłuchał dalszą część konwersacji. Przyszły mąż chwalił się , że niedługo odbędzie się ślub z Nalą i nie może się doczekać.
- Nala znalazła sobie lwa - pomyślał Taka - pewnie poleci za nim na koniec świata - kontynuował - a gdyby tak , sprawić że on zniknie , a ta upierdliwa przyjaciółeczka mojej Sisi razem z nim ? - namyślał się. Postanowił przespać się z tym pomysłem , ale następnego dnia bez najmniejszych wątpliwości zaczął jego realizacje. Trzeba było nakłonić Zirę do pomocy , a co do hien nie ma wątpliwości , że się zgodzą , bo nie mają innego wyboru. I znowu król , musiał się przespacerować do Ziry.
- dzień dobry - zaczął
- cześć , królu - odezwała się uśmiechnięta szara lwica.
- mam do ciebie sprawę - oznajmił
- oczywiście , że masz - odezwała się
- skąd wiesz ? - zdziwił się lekko
- przecież w życiu nie przyszedłbyś do mnie bezinteresownie - syknęła
- jesteś mi coś winna , po tym jak przygarnąłem cię na lwią ziemię.
- Nuka się o ciebie pytał - zmieniła temat
- świetnie , pozdrów go ode mnie , a teraz bierz się do roboty - warknął
- nie ładnie to się tak odzywać do damy - wtrącił się jakiś silny głos. Skaza zmierzył wzrokiem nieznajomego lwa.
- Chumvi ? - wydusiła Zira
- znasz go ? - zdziwił się władca
- tak , zna mnie i nie podoba mi się to w jaki sposób się do niej odnosisz ! - warknął potężny lew.
- nie wolno ci się tak zwracać do króla ! - bronił się skaza widząc , że w konfrontacji z nieznajomym nie miałby szans , ze względu na brak siły fizycznej.
- nie jestem stąd , co znaczy , że ty nie jesteś moim królem - syknął
- więc co robisz na mojej ziemi ?! - zdenerwował się Skaza
- przyszedłem tylko po Zirę - burknął
- po mnie ? - wtrąciła ze zdziwieniem lwica
- tak , obiecałem ci coś , nie pamiętasz ? - zwrócił się miło
- a no tak - przypomniała sobie
- także żegnam cię - powiedział kpiąco do Taki po czym zabrał Zirę i poszedł z nią w miejsce gdzie jest jedzenie :P

Taki tam króciutki , ale to ze względu na wiecznie zacinający się internet :P Mam nadzieję , że się podobało i czekam na minimum 3 komentarze i prosiłabym o nie stosowanie takich sztuczek jak ostatnio hehe :*

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 14

Panowanie Skazy trwało już jakiś czas. Jednak królestwu potrzebna była królowa , która przewodniczyłaby w polowaniach i oczywiście zapewniłaby lwiej ziemi malutkiego następcę tronu. Taka , nie zamierzał zwlekać z tym ani chwili dłużej. Po tym jak wszyscy dowiedzieli się , że Nala i Leo zamierzają się pobrać on też postanowił działać. Pewnego dnia , Sisi jak zwykle przechadzała się po polanie. Nie miała dość czasu , ponieważ za jakiś czas lwice miały wyruszyć na łowy. Król wykorzystał ten moment.
- witaj Sisi - zaczął Skaza
- cześć Taka , co ty tu robisz ? - spytała. O tej porze zawsze znajdował się na czubku lwiej skały i czuwał nad swoim królestwem.
- dziś wyjątkowo postanowiłem zrezygnować z porannych obserwacji - wyjaśnił
- a cóż takiego się stało ? -  kontynuowała
- mam pewne sprawy - oznajmił
- ważniejsze od władzy ? nie możliwe .... - zaśmiała się
- jest dużo ważniejszych rzeczy - stwierdził
- a co teraz masz na myśli ? - westchnęła
- chciałbym ..... - zaczął ale nagle z krzaków wyskoczyła Nala i przerwała rozmowę.
- cześć wam ! - przywitała się - Sisi , chodź zaczynamy polowanie - powiedziała mierząc wzrokiem Skazę. Dobrze wiedziała o co chce ją zapytać , ale z niewiadomych nawet dla samej siebie przyczyn nie chciała mu na to pozwolić. On to dostrzegł. Nie wiedział , dlaczego specjalnie przerwała rozmowę. A co jeśli domyśla się tego co zrobił jakiś czas temu ?
- już idę - odrzekła Shoshana - Chciałeś mi coś powiedzieć ? - zwróciła się do lwa
- może innym razem - syknął patrząc podle na przyjaciółkę ukochanej.
- może - dopowiedziała Nala , po czym wzięła ze sobą lwicę i poszła.
W tym czasie Zira próbowała znaleźć jakieś jedzenie na złej ziemi. Na nic. Zero oznak życia. Nagle zobaczyła coś jakby wijącego się pod ogromnym krzakiem. Od razu przyjęła bojową pozycję i powoli zbliżała się do ofiary.
- to pewnie wąż - pomyślała. Kiedy była już wystarczająco blisko , rzuciła się na zdobycz. Jednak cel okazał się być nieco większy , a wijący się ,, wąż'' to tak na prawdę ogon potężnego , ciemnego lwa.
- ała , co ty wyprawiasz ? ! - ryknął i zaczął prężyć się wokół lwicy
- próbuję coś zjeść - syknęła
- i wybrałaś na cel mnie ? - spytał ironicznie
- miałeś być nieco mniejszy i bardziej obślizgły - warknęła
- szukasz jedzenia ? - zapytał z lekkim uśmieszkiem.
- tak , a bo co ? - odpowiedziała
- bo tak się składa , że ja wiem gdzie można takowe znaleźć .... - chwalił się
- kim ty właściwie jesteś ? - zaciekawiła się na samą myśl o jedzeniu
- mam na imię Chumvi - oznajmił dumnie.
- I powiadasz Chumvi , że wiesz gdzie można polować ? - kontynuowała
- tak , a ty jesteś ? - czekał na odpowiedź
- Zira ....
- hm..... Zira - westchnął - piękne imię ....
- ja sobie go nie wybierałam więc to nie moja zasługa - przypomniała
- może i masz rację - przyznał - ale myślę , że ty też masz coś w sobie , a to już chyba twoja zasługa , nie?
- tak , to moja zasługa - zamyśliła się - a wracając do polowań , gdzie jest to miejsce ?
- nie tak szybko , myślisz , że pokazuję to miejsce wszystkim których spotkam ? Najpierw muszę cię poznać i wiedzieć czy można ci zaufać. - oburzył się
- no więc co chcesz wiedzieć ? - spytała znużona
- spotkajmy się tu jutro o zachodzie słońca , wszystko ustalimy , jasne ? - nakazał
- dobrze , myślę , że zdążę - odpowiedziała i na tym się rozeszli.
Kiedy Sisi Nala poszły na polowanie były pod stałym okiem Skazy. Nie chciało mu się siedzieć na skale więc przyszedł tutaj. Całe szczęście. Tego dnia polowanie szło nawet dobrze. Lwice świetnie sobie radziły.
Zza krzaków wyleciało jeszcze mniejsze stadko zebr. Shoshana , Nala i Esme natychmiast się na nie rzuciły. Nie zauważyły jednak biegnącego z tyłu ogiera. Wszystkie jednak zawróciły. Wszystkie oprócz Nali. Wielki koń dosłownie skopał ją i podeptał. Pod jego ciężarem jej kości bez problemu mogły się połamać , co wykluczyłoby szansę na polowanie w dalszym życiu. W porę jednak zjawił się Taka i skoczył ku lwicy , ale czy będzie w stanie ocalić jej życie ? A może wcale nie będzie miał na to ochoty ?
Podobało się ? Następny rozdział będzie kiedy pod tym będą minimum 3 komentarze , przykro mi ale w ogóle mnie nie motywujecie , myślę , że jak na razie czyta to tylko 1 osoba z którą piszę na GG , więc czekam na komentarze :D Pozdrawiam Łucja.

poniedziałek, 6 maja 2013

Lwie życie 13

Każdy uwierzył w tragiczną śmierć Mufasy i Simby. Skaza wszystko idealnie uknuł , aby nikt się nie domyślił , że to jego sprawka. Teraz to on był królem , mógł wszystko. Wiedział jednak ,  że Zira i hieny będą żądać zapłaty za swą pomoc. Tą zapłatą z pewnością będzie pozwolenie na przebywanie na lwiej ziemi. W końcu i lwica , i hieny zostały z niej wygnane za Mufasy. Tego dnia Skaza nakazał , aby całe stado zebrało się na lwiej skale.
- Witam was ! - zaczął. Wszyscy byli pogrążeni w smutku i rozpaczy po utracie władcy i jego syna.
- mam wam do powiedzenia bardzo ważną rzecz - oznajmił. Każdy skupił na nim swą uwagę. Byli ciekawi co on takiego wymyślił. - zamierzam , aby moje rządy były pokojowe , wobec całego królestwa. Myślę , że mój wspaniały brat poparłby mnie w tym , co zamierzam. Otóż uważam , że prawo do lwiej ziemi mają wszystkie zwierzęta. Nie możemy odwracać się od tych , którzy są inni , czyż nie mam racji ?!
- Tak ! - zaapelowały lwy
- a więc od tej chwili zaczyna się era , w której dwa stada lwów połączą się , a lew i hiena będą żyć w zgodzie ! - ryknął
- co ?!  - oburzyły się zwierzęta
- Taka , co ty wyprawiasz ? - szepnęła Sisi stojąc obok niego.
- zaufaj mi - powiedział pod nosem
- to niedorzeczne ! - krzyknęła dorosła już Esme
- ależ moi drodzy , skąd u was tyle nienawiści ? - udał zdziwienie Skaza
- Hieny i Zira oraz jej stado nie zostały wygnane bez przyczyny ! - wrzasnęła Zurri
- każdy zasługuje na drugą szansę - oznajmił
- a co jeśli się nie zmienią ? - spytał Shizasen - a na dodatek jeszcze te hieny ........
- jeśli coś będzie nie tak , odejdą - uspokoił ich
- jesteś pewien ? - odezwała się Sarafina
- tak , podjąłem już decyzję - odpowiedział
- kiedy się tu zjawią ? - zapytała spokojnie jak zawsze Sarabi
- przed zmrokiem - westchnął po czym wszedł do jaskini. Za nim przyszła Sisi.
- dlaczego tak nagle zdecydowałeś się na to ? - spytała
- wcale nie nagle - stwierdził - od zawsze było mi ich szkoda , zasługują na szansę.
- wiesz , może to nawet dobry pomysł - przyznała
- wiedziałem , że mnie poprzesz - oznajmił
- dlaczego ? - zdziwiła się
- po prostu .....
W tym czasie Nala spacerowała sobie po polanie. Nagle usłyszała , że ktoś się do niej zbliża. Był to Leo.
- cześć- zaczął
- hej - westchnęła ze smutkiem. Wciąż cierpiała po stracie kuzyna i jego ojca.
- jak się trzymasz ? - spytał
- dobrze , ale gorzej z Shoshaną. Cały czas płacze i się obwinia - wyjaśniła
- współczuje jej - przyznał
- coś się stało ? - ocknęła się , chcąc dowiedzieć się po co tu przyszedł.
-nie , dlaczego ? - zdziwił się
- no tak , tu przyszedłeś. Myślałam , że czegoś chcesz. - oznajmiła
- nie przychodzę do ludzi tylko po to żeby ich o coś poprosić - uśmiechnął się - aż tak straszny to nie jestem.
- nie jesteś - potwierdziła cichutko.
- Jak myślisz , co teraz będzie ? - rzucił
- nie wiem , nie wyobrażam sobie tego ..... - zawahała się
- jak Skaza będzie rządził ? - dokończył
- też ..... - westchnęła
- też ? a co jeszcze ? - dopytywał się
- Sisi za niego wyjdzie - wyksztusiła mimo woli
- co ? dlaczego tak myślisz - zdziwił się , ale po dłuższym zastanowieniu zgodził się z nią.
- jedyne co ją od tego hamowało , to Simba. Teraz go już nie ma więc Skaza ma prostą drogę to niej - wyjaśniła.
- a co myślisz , że nie będzie z nim szczęśliwa ? - zmieszał się
- nie wiem sama - odpowiedziała po czym chciała już odejść.
- a ty z kim byś była szczęśliwa ? - wypsnęło mu się. Za sekundę bardzo tego żałował. Nala odwróciła się powoli i spojrzała na niego z ukosa.
- a dlaczego to cię interesuje ? - uśmiechnęła się
- nie interesuje mnie - bronił się - tak tylko chciałem znaleźć temat.
- albo liczyłeś na to , że będę szczęśliwa jako twoja żona ! - zarzuciła mu.
- gdybym miał do wyboru ożenić się z tobą lub z hieną , bez zastanowienia wybrałbym to drugie ... - zakpił z niej - niezależnie od płci.
- jasne , teraz tak mówisz kochasiu ...... - naśmiewała się z niego
- zamknij się - syknął
- ciekawe jak Jarod zareaguje jak mu powiem o jakie ty się mnie rzeczy pytasz ! - zagroziła
- nie ośmielisz się mu powiedzieć - stwierdził dumnie
- nie ? na pewno ? - pytała zabawnie - na twoim miejscu miałabym wątpliwości.
- on ci nie uwierzy - oznajmił
- a to niby dlaczego ?
- ponieważ ja nie muszę się ciebie o to pytać , ja wiem że ze mną byłabyś najszczęśliwsza - prychnął
- nie schlebiaj sobie - wydusiła zmieszana
- taka jest prawda , mógłbym ci się oświadczyć w każdej chwili , miejscu i porze a ty i tak byś się zgodziła - wyjaśnił
- a więc to zrób , to się lekko zdziwisz - zaśmiała się
- pfff ... ok , to jak wyjdziesz za mnie ? - spytał
- tak - odpowiedziała. Lew stanął jak wryty. Był pewny , że odmówi.
- ale .... - chciał coś powiedzieć
- co ? mówiłam , że się lekko zdziwisz , ale teraz już za późno na wykręty - oznajmiła i liznęła do po policzku.
- ale .... - wyksztusił
- nie ma ,, ale '' , spytałeś , a ja odpowiedziałam. Proste.
- ale ja wcale się temu nie sprzeciwiam - namyślił się. Lwica uśmiechnęła się tylko , pokiwała lekko głową i przytuliła go.
- idę już do domu - oznajmiła i odeszła.
- Nala! - krzyknął - ale ja nie żartowałem .....
- ja też nie - odpowiedziała i zniknęła.

niedziela, 5 maja 2013

Uwaga !

Sorki , że nie dodałam rozdziału. Nie miałam zwyczajnie czasu :D Ale , niedługo będzie na pewno :D

piątek, 26 kwietnia 2013

Lwie życie 12

Simba i Shoshana postanowili przejść się nad rzekę. Wszyscy goście zostali na lwiej skale , a solenizant miał nareszcie trochę odpoczynku.
- jak ci się podobają twoje urodziny ? - spytała Sisi
- świetnie - odpowiedział - nie sądziłem , że Skaza przyjdzie , ale to dobrze , że się zdecydował
- też się cieszę - oznajmiła
- nie sądziłem tylko , że przyjdzie z tobą - mruknął

- dlaczego wszyscy jesteście tacy zdziwieni ? - zaśmiała się
- nie wiem , jakoś tak - uśmiechnął się
- jestem strasznie zmęczona - przyznała
- ja też , mam dość już tych życzeń i pytań - stwierdził
W tym czasie Skaza i Nana byli przy skałach.
- Skazo , idź na samą górę tych skał , tam zobaczysz wszystko - wytłumaczyła lwica
- a jak tam zabiję Mufasę ? - zdziwił się
- spokojnie , jeżeli Mufasa nie będzie tam to parę metrów dalej , najwyżej zejdziesz niżej - uspokoiła go
- dobrze , a więc idę - odpowiedział , po czym ruszył w stronę całkiem stromych skał. W pobliżu tamy znalazła się właśnie Zira , Nuka i nieszczęsne lwiątko.
- po co nam to lwiątko ?  - spytał obolały syn
- musimy mieć przynętę na księcia - oznajmiła ze złowieszczym śmiechem
- to co on je zjada czy co ? - zdziwił się
- idioto , jako książę będzie musiał je ratować , za co potem przepłaci życiem !
- rozumiem , to  świetny plan - wymamrotał
- wiem , sama go opracowałam - chwaliła się , po czym wskoczyła na środek tamy z małym lwem w zębach.

- co ty wyprawiasz !? - wystraszył się lew
- kładę przynętę , jakbyś nie widział - syknęła
- ono zginie - ostrzegł
- a razem z nim Simba i Mufasa , o to właśnie chodzi - przypomniała
- ale ono nie jest winne - próbował coś wskórać
- zamknij się dobrze ? idź się lepiej schowaj żeby cię nikt nie widział - rozkazała schodząc z tamy.
- a więc idę nie zamierzam na to patrzeć !
- nie waż się ! masz patrzeć na triumf twego ojca , dzięki niemu niedługo będziemy królewską rodziną ! - krzyknęła
- on będzie królem , ale czy ciebie weźmie na królową , to już nie byłbym taki pewien - rzucił
- o czym ty gadasz ? - zdziwiła się lwica
- o tym , że ojciec na urodziny Simby przyszedł z Shoshaną i to ją weźmie na królową !
- kłamiesz ! - oskarżyła go
- jak nie chcesz to mi nie wierz , zobaczymy niedługo - westchnął
- skoro tak , to zabijemy i ją ! - ryknęła z uśmiechem gdy zobaczyła właśnie idących wzdłuż rzeki Simbę i Sisi.
- co ?! - przeraził się Nuka
- precz się schować ! - rozkazała - zaczynamy ....... - w tym momencie nadbiegła Nana i obie schowały się pod tamą , a lew za skałami. Nad rzeką przelatywał jak co dzień Zazu. Kiedy zobaczył bezbronne lwiątko na środku chwiejącej się tamy od razu ruszył w stronę lwiej skały aby powiadomić Musasę.
- królu ! - krzyczał ptak
- Zazu ? Co się stało ! - przestraszył się lew gdy spostrzegł , że nie ma jego syna i Sisi

- jakieś lwiątko w niebezpieczeństwie !
- a więc prowadź mnie - rozkazał i pobiegł szybko za nim.
Kiedy Sisi i Simba spacerowali nad rzeką także dostrzegli lwiątko.
- zobacz ! - krzyknęła lwica wskazując na nie
- musimy je ratować ! - stwierdził szybko lew. Kiedy podbiegli do tamy starali się sięgnąć po nie , ale siedziało za daleko. Simba postanowił wejść na tamę , ale ona jeszcze bardziej się zachwiała.
- ja wejdę - oznajmiła Shoshana
- nie ! - sprzeciwił się lew
- jestem lżejsza dam radę !
- dobrze będę cię trzymać za ogon - uświadomił po czym lwica zaczęła się czołgać po cienkich patykach. Zira , która była schowana pod nią szybko zorientowała się , że to odpowiedni moment aby zadać cios. Jednym ruchem łapy uderzyła w podparcie tamy , na skutek czego cały jej środek runął do wody.
- nie ! - krzyknęła Sisi wisząc nad rwącą rzeką i przypatrując się jak lwiątko zatapia się w pianie.
- podaj łapę - rozkazał Simba prężąc się jak najbardziej potrafi , aby lwica mogła dosięgnąć jego łapy. Krzyk , który wydobyła z siebie wcześniej rozniósł się na cały wąwóz i dotarł do uszu Skazy wspinającego się na szczyt skał. Kiedy już tam dotarł zobaczył całą tę sytuacje bardzo dokładnie. Sisi podtrzymująca się na resztkach tamy , Simba próbujący ją uratować i Zira , która właśnie zadała ostatni cios. Grunt pod łapami wiszącej całkiem się zawalił i ta spadła bezwładnie do wody. Ten widok był straszny. W jednej sekundzie Skaza i Simba wydali z siebie okropny krzyk :
- Shoshana ! - ryknęli.

 Nagle spojrzeli sobie prosto w oczy i chodź dzieliła ich cała szerokość rzeki widzieli swój wzrok doskonale. Był to wzrok strachu i żalu po ich miłości , która właśnie się topiła , ale także wzrok nienawiści i walki , ponieważ szybko zdali sobie sprawę , że ten , który ją uratuje otrzyma jej wdzięczność do końca życia. Gdy sobie to uświadomili obydwoje rzucili się w pogoń wzdłuż rzeki za dryfującą lwicą. Przypominało to trochę wyścig. Dwa lwy biegły po dwóch brzegach rzeki , spoglądali na siebie czasem , lecz większą ich uwagę przykuł ogromny wodospad , z którego upadku nie sposób było przeżyć. Sisi zbliżała się do niego tak szybko , że nie byli wstanie jej uratować. Gdy dobiegli do końca rzeki mogli tylko patrzeć na spadającą ukochaną. Ona jednak nie spadła. Kiedy jej ciało leciało bezmyślnie , zza skał wyskoczył potężny lew o ogromnych szczękach , schwytał lwicę i złapał się pazurami ścianek skalnych trzymając ją w paszczy. To był nikt inny jak Mufasa ! Skaza dostrzegł nad Simbą stojące na skale hieny. Machnął do nich ręką , a te zrzuciły na przyszłego króla wielką kłodę , która natychmiast do ogłuszyła. Taka przeskoczył po skałach na drugi brzeg rzeki i podszedł do sterczącego nad wodospadem brata. Bez słowa wziął od niego śpiącą Shoshanę i położył ją za krzakami. Mufasa zdziwił się dlaczego ją położył w niewidocznym miejscu , ale nie zastanawiał się nad powodem.
- dobrze , że jesteś bracie , ledwo co doskoczyłem - odezwał się jasny lew. - podaj mi łapę.- Ciemny lew patrzył się na Sisi jednak potem odwrócił się w kierunku brata z uśmiechem tak podłym i rządnym krwi , jakiego świat nie widział. Dumnie podszedł do wiszącego nachylił się i rzekł:
- a co jeśli nie podam ? - spytał
- Skaza nie wygłupiaj się ! - krzyknął z rozpaczą król. On jednak złapał go za szyję i ryknął
- Jestem Taka ! Zdradzić ci sekret braciszku ? - spytał pogardliwie
- jaki sekret ? - westchnął wiszący lew próbując się wspiąć. Ciemny lew jednak mu na to nie pozwolił i wbił pazury w jego łapy

- zabiłem Ahdiego - szepnął mu do ucha ochrypłym głosem
- Co ?! - nie mógł w to uwierzyć , ale nagle zawahał się - zaraz , ale ty mówisz o moim synu , czy o naszym ojcu ?
- tu akurat miałem na myśli twojego syna - zaśmiał się szyderczo - ale tak na prawdę to zabiłem ich obu !
- zabiłeś naszego ojca ! - przeraził się lew. Bardzo kochał swojego ojca , który ,,ponoć'' spadł na stado antylop , które go podeptały.
- a co ? myślałeś , że sam spadł na te antylopy ? Zawsze byłeś głupiutki ale żeby aż tak ? - szydził z niego
- co on ci zrobił ?! - ryknął Mufasa
- to ! - syknął Skaza wskazując na szramę , którą ma na oku - zasłużył na śmierć ! a teraz ja zabiorę ci wszystko , władzę , królową , tak jak ty zabrałeś to mnie !
- co ja ci zabrałem ?!
- tron ! ojca ! poddanych ! a przede wszystkim Sarabi ! - wrzasnął. Na samą myśl o jego dawnej miłości , która wyszła za jego brata Tace lały się łzy.
- możesz zabrać mi tron , ale nie królową ! Sarabi nigdy za ciebie nie wyjdzie ! - oburzył się król
- a kto tu mówi o Sarabi ?
- powiedziałeś , że zabierzesz mi królową - przypomniał ledwo utrzymując się na skale.
- miałem na myśli lwicę , którą wychowałeś - syknął triumfalnie
- Shoshanę ?!
- bingo ! a więc do zobaczenia w piekle braciszku - ryknął i zrzucił z całą siłą swego brata , który wpadł w okropną ciemność wody. Taka wyprostował się i czekał , aż zbudzi się Simba , który został oszołomiony. Nie musiał długo czekać. Simba zaraz wstał i podszedł do niego.
- gdzie jest mój tata ! gdzie Shoshana ? - spytał nie zauważywszy lwicy leżącej za krzakami
- nie żyją ! - skłamał ze łzami zabójca
- co ? .... to niemożliwe - niedowierzał lew
- możliwe ! zabiłeś ich ! to twoja wina ! - oskarżał go
- ale ja nic nie zrobiłem .... - tłumaczył się rozpaczliwie
- a kto kazał Sisi wejść na tamę ? !
- ona .... ona sama chciała ... - łkał zdezorientowany
- powinieneś był ją zatrzymać ! przez ciebie oni nie żyją ! co twoja matka na to powie ? - zmrużył chytrze oczy
- ja .....  ja - jąkał się
- uciekaj !
- co ?!
- uciekaj ! ona ci tego nie wybaczy ! nikt ci nie wybaczy ! - ryknął Skaza
- ale .... - szepnął z takim bólem , jakiego nie da się wyobrazić
- uciekaj ! - powtórzył brat zmarłego. Simba spojrzał na niego błagalnie , szukał w jego wzroku pomocy lub zrozumienia. Niestety nic z tych rzeczy. Młody lew postanowił więc odejść. Jego ból był nie do zniesienia. Odszedł. Kiedy nie było go już widać hieny zeszły ze skał .
- pozwolisz mu tak odejść ? - spytała Shenzi
- ja tak , wy nie ... - odpowiedział przebiegle Taka
- eeee , czyli że co ? - niezrozumiał Banzai

- macie go zabić kretynie ! - wrzasnął - kiedy już będę królem zacznę się obracać w nieco mądrzejszym towarzystwie  - po tych słowach hieny ruszyły za Simbą, On je zauważył i zaczął uciekać. Był szybszy i zwinniejszy. Udało mu się przeskoczyć przez kaktusy i uciec w głąb pustyni.
- musimy go gonić ! - krzyknął Banzai
- sam go goń ja nie zamierzam - sprzeciwiła się jego siostra
- ale Skaza kazał go ukatrupić - przypomniał Ed
- pustynia zrobi to za nas , a Skazie powiemy , że zjedliśmy smarkacza - wytłumaczyła Shenzi
- świetny pomysł ! - wrzasnęli bracia i cała trójka odeszła.
W tym czasie Skaza wziął na swe barki omdlałą Shoshanę i udał się w kierunku lwiej ziemi. Zira szybko go dogoniła.
- i co jesteś zadowolony ?! - krzyknęła uradowana
- Nie ! - syknął , złapał ją za szyję i przydusił
- co się stało ? - wydusiła z siebie ledwo
- dlaczego naraziłaś życie Shoshany ?! - ryknął
- a co ona cię obchodzi ? - spytała
- dużo ! pozwoliłem ci ją w to mieszać !? - rozdarł się  straszliwym głosem ściskając przy tym mocniej jej szyję.
- przepraszam - wyjąkała ledwo żywa
- no ! - burknął i uwolnił ją z uścisku
- a wybrałeś już królową ? - spytała tuląc się do niego.

- oczywiście , jest tutaj - zapewnił z uśmiechem
- naprawdę ? - mruknęła słodko myśląc , że chodzi o nią
- tak , a teraz pozwolisz , że zaniosę moją omdlałą królową do domu - oświadczył podle. Wiedział , że Zira była w nim zakochana.
- co ?! , ale Skaza ... - krzyknęła z płaczem
- jestem TAKA !- wrzasnął i odszedł z Shoshaną na plecach

Mam nadzieję , że wam się podobało :P sorry , że nie ma obrazków dodam je niedługo . Proszę was bardzo o komentarze i udział w ankiecie to dla mnie bardzo ważne :P pozdrawiam :3

piątek, 19 kwietnia 2013

Lwie życie 11

 Tego dnia miały się odbyć urodziny przyszłego króla. Wszyscy byli szczęśliwi i podekscytowani. Jednak sam solenizant , zamiast myśleć o swoim święcie , główkował nad tym z kim przyjdzie  Sisi. Nala powiedziała mu , że Leo zaprosił Kikę , ale potem ustąpił Mheetu i idzie sam. Skoro to nie on to kto ? Simbie nawet przez myśl nie przeszło , że to będzie Skaza. Kiedy nadszedł wieczór lwy zaczęły przychodzić po swoje partnerki. Tylko Esme przyszła wcześniej , aby przyszły król nie musiał chodzić w tę i z powrotem.
- Nala jak  wyglądam ? - Spytał Mheetu czesząc swoją jasnobrązową już grzywkę.
- dobrze , idź już po tą Kikę , bo pójdzie bez ciebie ! - radziła lwica , oczekując na przyjście Jaroda
- to świetnie już idę ! Widzimy się na przyjęciu - pożegnał się i pomknął w stronę legowisk. Kiedy odchodził minął się właśnie z partnerem jego siostry.
- cześć - zaczął Jarod
- no , hej - odpowiedziała
- to jak idziemy ? - zapytał
- jasne - stwierdziła po czym dostała od lwa kwiatuszka na powitanie.
Przed przyjęciem Skaza postanowił znaleźć Zirę i omówić z nią plan pozbycia się brata.
- Zira , myślę że możemy zrobić to dziś , po urodzinach - oznajmił
- hmm......  da się załatwić ,  będzie nam to całkiem na rękę - uśmiechnęła się złowieszczo

- świetnie , a czy twój plan uwzględnia tego smarkacza ? - zapytał
- oczywiście , jutro Simba i Mufasa będą martwi - przekonywała go
- cieszę się , ale pamiętaj - ostrzegł - twoje lwice i hieny mogą sobie robić z młodym co chcą , ale Mufasa jest mój !
- jasne , zabijesz go swoimi własnymi pazurami - zapewniła
- mam nadzieję , że nie zapomniałaś o tym , że nikt nie może się o tym dowiedzieć ? - upewniał się
- Skaza co ty się tak przejmujesz ? - zdziwiła się - wszystko jest zaplanowane idealnie i bez pomyłek.
- wierzę ci na słowo - powiedział czując w głębi , że coś jednak nie pójdzie po jego myśli.
Za mniej więcej godzinę Taka był już na umówionym miejscu , w którym miał się spotkać z Shoshaną. Ona przyszła nie długo po nim.
- a więc idziemy - westchnął lew
- tak - potwierdziła - cieszysz się ?
- wiesz , że twoje towarzystwo zawsze poprawia mi humor - przyznał
- nie wiedziałam , ale teraz już zapamiętał - uśmiechnęła się
- nie mogę się doczekać miny mojego brata - zaśmiał się
- myślisz , że się zdziwi , że idziemy razem ? - spytała
- nie , on po prostu padnie z wrażenia , a wszyscy inni z zazdrości - odpowiedział
 
- dlaczego z zazdrości ? - ponownie zadała pytanie
- bo idę z tobą , nie ?
- a ja idę z tobą i jestem pewna że też mi będą zazdrościć - oznajmiła stanowczo , na co on pokiwał głową na znak sprzeciwu. Nagle znaleźli się tuż pod lwią skałą gdzie było przyjęcie i już wszyscy goście. Obydwa lwy spojrzały na ten widok , a potem na siebie.
- nie wiem czy będą nam zazdrościć , ale wejście to możemy mieć ciekawe - stwierdził lew.
- z pewnością - westchnęła
Nie pomylili się. Wszyscy już byli i czekali tylko na nich.
- przyszła już Sisi ? - pytał przyszły król swego ojca
- jeszcze nie - odpowiedział
- świetnie , a co jeśli się coś stało ? - martwił się
- Zazu , zobacz czy idzie - rozkazał władca - a ty się tak nie przejmuj.
- A gdzie Skaza ? - wtrąciła się Sarabi
- myślę , że nie zaszczyci nas swoją obecnością - burknął jego brat
- i tu cię zaskoczę , bo właśnie cię zaszczyciłem - usłyszał Mufasa . Kiedy się odwrócił zobaczył Skazę , dumnego i zadziornego jak zawsze , a obok niego Sisi co nie było już tak codziennym widokiem. Nala , Simba , Jarod i wszyscy inni stanęli jak wryci kiedy zobaczyli kim jest partner lwicy. Jego nawet nie brali pod uwagę. Dwa lwy , będąc w centrum uwagi ruszyły z podniesionymi głowami w stronę solenizanta.
- wszystkiego najlepszego Simba ! - krzyknęła Shoshana
- dziękuje - odpowiedział cicho będąc jeszcze w oszołomieniu.
- I jak najmniej błędnych decyzji jako k-r-ó-l - zażyczył Skaza ledwo wymawiając słowo ,,król". Te życzenia z pewnością nie były szczere.
- dziękuje - powtarzał jakby był nieprzytomny. Z czasem cisza ustała i wszyscy zaczęli rozmawiać.
- Sisi , chodź - zawołała Nala.
- co chcesz ? - spytała lwica.
- czemu ty przyszłaś ................ z nim ?  - zachichotała

- a dlaczego nie ? - uśmiechnęła się
- no wiesz , wszyscy się głowiliśmy z kim idziesz , na początku myśleliśmy , że z Leo , a tu taki szok ! - przyznała
- przestań , jaki szok ?! - spytała rozbawiona miną przyjaciółki.
- cicho ! on tu idzie ... - uciszyła ją widząc nadchodzącego Skazę .
- o czym tak rozmawiacie ? - zaczął , doskonale wiedząc o czym gadały
- a o niczym takim - udawała Nala zabawnie
- jasne .... - zaśmiał się
- idziemy się przejść ? - zaproponowała Sisi
- idźcie beze mnie , ja pójdę do Jaroda - odpowiedziała lwica
- dobra , to chodźmy - odrzekł lew i skinął na lwicę , która miała z nim iść.
W tym czasie Zira i Nana obserwowały wszystkich zza krzaków.
- jak myślisz , czemu skaza z nią tu przyszedł ? - spytała Nana
- nie wiem , nie interesuje mnie to - burknęła lwica - zaczynamy
- teraz ? Skaza mówił , że .... - nie dokończyła
- zaczynamy ! - krzyknęła ze złością
- dobrze , a więc chodźmy - zrezygnowała matka bliźniaczek. Minutę później lwice były już w pobliżu Skazy i Sisi.
- Skaza ! - szepnęła Zira. Lew spojrzał na nią , ale zaraz zrozumiał , że Shoshana nie może jej zobaczyć. Mogłaby się domyśleć. Lwica miała już spojrzeć w kierunku tych ukrytych , ale on ją powstrzymał.
- wiesz - zaczął szybko , aby odwrócić jej uwagę - ładnie dziś wyglądasz. Ona się uśmiechnęła.
- dziękuje - powiedziała , lecz zauważyła jego dziwne zachowanie - coś nie tak ?
- nie , nie , nie - wypierał się - wszystko jest jak najbardziej TAK
- na pewno ? - roześmiała się
- na pewno - potwierdził - wiesz , może poszłabyś porozmawiać z Simbą , tak sam siedzi ?
- masz rację , pójdę po niego - stwierdziła
- a ja się przejdę - oznajmił. Gdy lwica już odeszła Zira i Nana wyszły z ukrycia.
- co wy wyprawiacie ?! - wydarł się na nie
- zaczynamy Skazo , to najodpowiedniejszy moment - powiedziała Zira
- dobrze , a więc zaczynajmy - potwierdził z uśmiechem

- Nana cię zaprowadzi na odpowiednie miejsce , a ja i hieny zajmiemy się resztą - tłumaczyła - twoim zadaniem będzie tylko zadać ostatni cios swemu bratu.
- a więc chodźmy - skinął na drugą lwice i poszli. Zira udała się na ,,miejsce zbrodni'' . Tam byli już Nuka , Spotty , Dotty i reszta stada. Na środku leżało jasne lwiątko.
- Zira po co to lwiątko ? - pytała Dotty mając złe przeczucia
- wykorzystam je do mojego planu - oznajmiła
- jak to wykorzystasz ?! - przestraszyła się
- normalnie! - krzyknęła
- co zamierzasz z nim zrobić ? - dopytywała się
- nie martw się nic mu się nie stanie - zapewniła nie dając odpowiedzi - chyba ....
- jak to chyba ?! ono jest bezbronne ! - kłóciła się
- zamknij się ! - ryknęła Zira
- nie pozwolę ci go wykorzystać - postanowiła
- nie pozwolisz ? Ty ? myślisz , że możesz mi się sprzeciwiać , lub mi rozkazywać ?! - wrzasnęła zdenerwowana i machnęła pazyrami , aby ją uderzyć. Nie udało jej się jednak to , ponieważ jej łapę zatrzymał w silnym uścisku Nuka.
- matko , nie - sprzeciwił się - nie pozwolę ci jej bić
- jak ty się zachowujesz wobec mnie ?! - krzyknęła , po czym uderzyła syna z taką siłą , że padł na ziemię nieruchomo.
- Nuka ! - pisknęła Dotty i przytuliła lwa
- zostaw go - zagroziła wyrodna matka - Nuka idziemy , masz patrzeć na zwycięstwo swego ojca , może chociaż tak nauczysz się czegoś od niego.- lew wstał i poszedł osłabiony za nią. Spotty przytuliła się do siostry , która miała łzy w oczach.
 
 
No i to tyle :P mam nadzieję , że się podobało i proszę o komentarze to może dodam wcześniej :D W następnym poście myślę , że stanie się dużo ciekawych rzeczy :P

piątek, 12 kwietnia 2013

Lwie życie 10

Jarod i Esme nie znaleźli już Spotty . Następnego dnia grupka przyjaciół się spotkała , ale tego dnia nie było Leo.
- cześć wszystkim - przywitała się Nala
- cześć - odpowiedziały chórem lwy
- a nie ma Leo ? - zdziwiła się
- nie, dziś nie może - powiedział Jarod
- spoko , a tak w ogóle Simba to kiedy te twoje urodziny ? - spytała zmęczona drogą
- jutro - oznajmił - a co do urodzin , Sisi chciałabyś się ze mną wybrać ?  - po tym pytaniu każdy się uśmiechnął , oprócz oczywiście Esme. Byli szczęśliwi , że tak się dogadują i przede wszystkim , że Mufasa pogodził się z lwiczką.
- wiesz , chętnie ale idę z kimś innym - odpowiedziała. Wszyscy patrzyli się na nią jak na wariatkę. Kompletnie się tego nie spodziewali.
- jak to z kimś innym ?! - zdziwił się przyszły król
- no po prostu - uśmiechnęła się
- to może ja z tobą pójdę , Simba ! - wtrąciła się Esme. Jarod spochmurniał , bo jako że nie mógł znaleźć Spotty chciał prosić o towarzystwo właśnie ją.
- spoko - stwierdził przyszły solenizant zmieszany
- Z kim idziesz ?! - spytała Nala swoją przyjaciółkę. Ona i Simba zrobili się strasznie źli. Obydwoje pomyśleli sobie , że skoro Sisi nie idzie ani z nim , ani z Jarodem to musi iść z Leo. Znaczyłoby to , że przyjaciółka lwiczki zabrała jej partnera wiedząc , że ona coś do niego czuje , a Leo zrobił to  samo Simbie.

- zobaczycie jutro - oznajmiła. To tylko przekonało ich kim jest ten lew. Spojrzeli tylko po sobie smętnie i już mieli zakończyć temat kiedy nagle odezwała się Nala:
- Jarod , to może pójdziesz ze mną skoro nie mamy pary - spytała. Zdziwiło to Sisi. Myślała , że jej przyjaciółka pójdzie z Leo. Nie przyszło jej do głowy , że ona pomyśli sobie to co sobie pomyślała.
- z wielką chęcią - odpowiedział z udawanym zapałem. Był bardzo zmartwiony o Spotty.
W tym czasie Skaza przechadzał się po złej ziemi. Spotkał tam parę hien , ale nie zwrócił na nie uwagi. Nagle ujrzał idącą do niego Zirę i Nanę. Pierwsza z nich od razu podskoczyła do lwa.
-witaj Skaza - zaczęła
- cześć Zira - odpowiedział znużony
- mam dla ciebie świetne wieści - oznajmiła
- doprawdy ? a jakie ? - spytał
- Jutro twój brat będzie martwy , a ty będziesz królem ! - krzyknęła , na co druga lwica się uśmiechnęła
- to miło ale jutro jestem zajęty - odpowiedział z ironią
- Skaza ! całe życie na to czekałeś , co jest ważniejsze ? - niedowierzała
- urodziny mojego bratanka - oznajmił
- nie cierpisz go i jego też zamierzamy zabić ! - przypomniała
- wiem , ale nie idę tam ze względu na niego ......  - syknął na samo wspomnienie o Simbie
- skoro nie ze względu na niego to ze względu na kogo ? - zaciekawiła się
- na pewno nie ze względu na ciebie ! - oburzył się jej ciekawością
- a więc kiedy zamierzasz ich zabić ? ! - spytała się
- pojutrze , masz plan ?
- tak , wszystko jest idealnie przygotowane - zaśmiała się szyderczo - hieny nam pomogą
- to dobrze , liczę na was ! - spoważniał i odszedł dumnie
- jak myślisz , po co on tam idzie ? - spytała Nana
- nie wiem , ale jutro się przekonamy - odpowiedziała Zira.
Po odejściu z polany wszyscy poszli w swoją stronę. Oprócz Simby i Nali.
- Jak myślisz z kim idzie? - pytał lew
- no z kim !? Z Leo - krzyknęła
- myślisz , że mogliby nam to zrobić ? - zwątpił
- że niby co ? - zdziwiła się
- no , bo mi się podoba Sisi i Leo o tym wie ! A tobie się podoba Leo i Sisi też pewnie o tym wie ! - krzyknął
- Co ?! - wrzasnęła - mnie się on wcale nie podoba , to idiota !
- jasne , a dlaczego niby jesteś zła na Sisi , że z nim idzie ? - zaśmiał się
- nie jestem zła !!!!!!!  - wrzasnęła i skoczyła na niego tak , że nie mógł się ruszyć.
- nie no widać , że wcale nie jesteś - zadrwił
- Spadaj !
- a w ogóle jesteś pewna , że to on ?!
- w 100 % - zapewniała
- no dobra , ale jak się mylisz , to cię zabije.
Między skałami właśnie spacerował sobie Leo kiedy nagle podbiegł do niego Jarod.
- co ty wyprawiasz ? ! - krzyknął z daleka Jarod - zaburzyłeś krąg !
- co ?! jaki krąg ?! - zdziwił się lew.
- krąg : ty i Nala , Ja i Esme , Simba i Sisi ! - wrzasnął - a nie Ja i Nala , Esme i Simba a przede wszystkim  nie ty i Sisi !!!!!
- ale o czym ty gadasz ?! - próbował mu się wtrącić
- o tym , że zaprosiłeś ją na urodziny i teraz nikt nie idzie z tym z kim chce ! No może oprócz Esme -,- niestety .- zbulwersował się
- emm , ale ja nikogo nie zapraszałem .... - oznajmił
- co ?! - zdziwił się Jarod
- to ! a teraz przestań się drzeć ! - uspokoił go
- dobra , dobra , ale skoro ty jej nie zaprosiłeś to z kim ona idzie ? Z Mufasą ?  - walnął bezmyślnie
- tak na pewno z Mufasą! - przyznał Ironicznie patrząc na niego jak na idiotę.
Minęło kilka godzin od tej wymiany zdań po czym do Nali przybiegł zapłakany Mheetu.
- Nala ! - zaszlochał
- Mheetu , co ci jest ?! - zmartwiła się
- nie mam z kim iść na te urodziny ! - wyżalił się
- a Kika ? - zapytała
- idzie z tym twoim kolegą , bo ją zaprosił ! - krzyknął
- nie martw się .... - nagle oprzytomniała - Zaraz z jakim kolegą ?!
- Z Leo !
 - co ?! - otworzyła szeroko oczy - ale przecież Leo idzie z Sisi !
- no właśnie nie idzie ! - wrzasnął - To twoja wina !
- niby czemu ?! - zdziwiła się - i czy na pewno on z nią idzie ?
- tak , na pewno ! - odpowiedział
- a dlaczego niby to moja wina ?
- bo gdybyś z nim poszła byłoby po sprawie ! - wyrzucił jej
- ale on mnie nie zaprosił ! - oburzyła się
- to ty go mogłaś zaprosić ! - kłócił się
- ale myślałam , że idzie z inną - broniła się
- to nie mogłaś go zapytać ? ! - nie przestawał krzyczeć
- wżyciu ! - powiedziała
- bo jesteś z kamienia , nie masz w ogóle uczuć ty stara jędzo ! - wybuchnął
- o ! przesadziłeś !
- wcale , że nie jakbyś nie była taka dumna i się go spytała to ty byś szła z kim chcesz i ja też ! - obwiniał ją.
- to nie takie proste ..... - zdziwiła się , że w wypowiedzi brata jest coś z prawdy
- proste jak bułka z masłem , tylko ty jesteś za tępa ! - wrzasnął
- zamknij się ! odkręcę to , pójdę do niego i odkręcę obiecuje !
- no mam nadzieję - oznajmił szczęśliwy , że osiągnął swój cel
Lwica była już na miejscu. Widziała  Leo. Odezwała się ....
- cześć Leo - zaczęła
- witaj  - odpowiedział pochmurnie
- walę prosto z mostu , czemu idziesz z Kiką ! - krzyknęła
- a co zazdrosna ? - zaśmiał się
- chciałbyś ! - oburzyła się - Mheetu chciał z nią iść !
- jasne tak sobie tłumacz ! - odpowiedział szyderczo
- jesteś beznadziejny !
- gdybyś  nie poszła z Jarodem , tylko ze mną nie byłoby tego problemu ! - oznajmił
- wiesz co ?! - rzuciła
- co ?
- yyyy  ,, eeee  - nie wiedziała co dalej powiedzieć.
- dobra zgodzę się , żeby Mheetu z nią poszedł , ae pod jednym warunkiem ! - powiedział
- jakim ? - spytała
- powiesz mi , że mnie uwielbiasz  ........ - zaśmiał się
- nigdy ! - wyparła się
- no to żegnaj , jestem tylko ciekaw co powiesz bratu .....
- jesteś chamem i łajdakiem - wyzwała go
- i tak wiem , że mnie kochasz , więc daruj sobie - drażnił ją
- zamknij się ! - zdenerwowała się strasznie
- no to jak mówisz czy może tłumaczysz się bratu ?  - spytał
- dobrze ! - zrezygnowała
- więc ? - nakłaniał ją
- uwielbiam cię - powiedziała przez zęby z okropną miną
- wiesz co , mówisz jakbyś mnie w ogóle nie lubiła ...... - oznajmił całkiem poważnie po czym odszedł. Nala zdziwiła się tak ogromnie , że stała i nie wiedziała co powiedzieć. Nagle pobiegła za nim
- ej , Leo - krzyknęła
- co ?! - odpowiedział gniewnie
- przecież ...... - zaczęła
- oj daruj sobie - przerwał jej
- no Leo ..... - powiedziała smutnie - wiesz , ja - zawahała się - ja na prawdę cię uwielbiam . Lew nagle uśmiechnął się szyderczo.
- i co nie można było tak od razu ?
- ty kłamco ! - krzyknęła wściekła na niego za to , że udawał przejętego i wziął ją na litość.
- mówiłem , że mnie kochasz to nie wierzyłaś więc musiałem ci to udowodnić ..... - oświadczył
- ja wcale nie !.......... - już chciała krzyknąć
- wiem , wiem - przerwał jej - też cię kocham , ale muszę coś jeszcze załatwić więc pa !
- ale ..... - próbowała coś powiedzieć zrezygnowana
- no niestety , muszę iść , ale nie długo się spotkamy skarbie nie przejmuj się - powiedział po czym odszedł w zaroślach . Lwica patrzyła się w drzewo i nie wypowiedziała już ani jednego słowa.


To już 10 rozdział ! Mam nadzieję ,że wam się podoba i proszę o komentarze to dla mnie bardzo ważne a ostatnio i nie było ich za wiele. W zasadzie ogólnie nie ma ich zawiele więc proszę skomentujcie :P

wtorek, 9 kwietnia 2013

Uwaga !

O to mój drugi blog o trochę innej tematyce , ale zapraszam : http://dekadaonedirection.blogspot.com/
Czekam na wasze komentarze :P
 
Łucja                                 

sobota, 6 kwietnia 2013

Lwie życie 9

Nuka obudził się rano i od razu pomyślał o Dotty . Biorąc pod uwagę , że dopiero wstał , zapomniał bieg wczorajszych wydarzeń. Gdy sobie je jednak przypomniał poczuł w sercu coś czego nie można opisać i nazwać. Jedyna osoba , na której mu zależało na tym świecie to była właśnie ona. Nienawiść do Simby , z którym ją zobaczył wzrastała za każdym razem kiedy młody lew wyobrażał sobie , że przyszły król może mu zabrać jego jedyny sens życia.
- to przyszły król - pomyślał - nie mam z nim najmniejszych szans .......
Nagle zza szarej skały , jakich było na złej ziemi pełno , wychylił się obiekt jego snów i marzeń.
- cześć , Nuka - zaczęła Dotty - obiecałam ci cały dzisiejszy dzień i oto jestem !
- cześć - odpowiedział jakby nie słysząc jej dalszej wypowiedzi
- coś ty dzisiaj taki smętny ? - spytała - pewnie jeszcze się nie rozbudziłeś śpiochu ! - odpowiedziała sama sobie
- pewnie tak - przyznał , sam w to nie wierząc
- no to gdzie mnie zabierzesz ? - rzuciła uśmiechnięta
- a co proponujesz - burknął znużony
- nie wiem , jestem do twojej dyspozycji ty wymyślasz resztę - oświadczyła stanowczo , zauważając powoli , że coś jest nie tak.
- nie mam pomysłu - stwierdził
- Nuka , co się stało ? - spytała już pewna niepokoju w duszy przyjaciela
- nic takiego - odpowiedział speszony nie chcąc żeby lwica dowiedziała się o czymkolwiek .
- przecież widzę , mi możesz powiedzieć ..... - zagwarantowała
- Dotty - zaczął - nie złamałabyś danego mi słowa prawda ? - zapytał , wyraźnie potem tego żałując. Lwica stanęła jak wryta. - tu chodzi na pewno o Simbę i Leo ! widział nas ! - pomyślała po czym zorientowała się , że lew czeka na odpowiedź
- ależ oczywiście , że nie - zapewniła starając się aby nie wykrył zmieszania w jej głosie.
- to dobrze - stwierdził z ulgą i podskoczył do niej - chodźmy porozmawiać na naszej ulubionej skale - zaproponował

- świetny pomysł - przyznała , po czym ruszyła z nim w jej kierunku.
W tym czasie Sisi i Simba byli już na nogach. Dzień był bardzo ładny , dlatego postanowili się przejść po lwiej ziemi.
- co słychać u Leo i Jaroda - Spytała Shoshana - dawno się z nimi nie widziałam
- wszystko dobrze - stwierdził - poznaliśmy takie dwie lwice Spotty i Dotty
- aha - zaśmiała się - dlatego teraz cię tak ciągle nie ma
- a co zazdrosna ? - spytał z uśmiechem
- a powinnam ? - odpowiedziała równie rozbawiona
- nie - przyznał - tak naprawdę Jarodowi spodobała się jedna z nich i to tak na poważnie , choć znają się krótko.
- Jarodowi ? - zdziwiła się - myślałam , że po za Esme świata nie widzi , a tu proszę ....
- teraz już chyba w ogóle o niej nie myśli - przyznał - kiedy jest ze Spotty to zmienia się nie do poznania , oczywiście na lepsze.
- co masz na myśli ? - spytała lwica
- jest  odważniejszy i widać , że szczęśliwszy.
W tym momencie usiedli sobie przy skałach. Skaza ich dostrzegł i postanowił podsłuchać o czym rozmawiają.
- to świetnie - ucieszyła się , nie tylko z szczęścia przyjaciela , ale i także z tego , że nie będzie już przez swoje uczucie wykorzystywany przez Esme. - A Leo je lubi ?
- tak , bardzo - stwierdził Simba
- ale , tak bardzo , bardzo ? - przeraziła się
- nie martw się on i tak zawsze będzie uwielbiał tylko Nalę - zaśmiał się
- to dobrze , bo już się bałam - uspokoiła się .
- ja też je , bardzo lubię - stwierdził opryskliwie - a może i bardzo , bardzo - drażnił się
- oh , aleś ty zabawny - pomyślał Skaza z mdlejącą miną
- i tak wiem , że mnie lubisz najbardziej ! - wrzasnęła lwica - nie uwierzę ci , że jest inaczej - zażartowała
- chciałabyś - powiedział i wywrócił ją po czym położył się koło niej.
- Simba , co zrobisz jak zostaniesz królem ? - spytała
- wezmę cię na królową - zaśmiał się
- nie żartuj sobie - powiedziała waląc go lekko po głowie - pytam się na poważnie
- a ja ci poważnie odpowiadam - oznajmił już stanowczym tonem.
- przestań - zawstydziła się
- a co nie chciałabyś być królową ? - udał zdziwienie
- królową bym chciała , ale całe piękno zasłania fakt , że musiałabym za ciebie wyjść - zaśmiała się , po czym dyskusja ciągnęła się dalej.
- królową to ona będzie , ale nie za TWOJEGO panowania , Simba - pomyślał Skaza - widzę , że twój czas zbliża się do nieuchronnego końca - stwierdził i odszedł z podłym uśmiechem na twarzy , nie zauważony przez młode lwy.
Na polanę przyszła Spotty. Czekała na Jaroda. Patrzyła się na dwa lwiątka bawiące się ze sobą. Byli to Kika i Mheetu.

 Dziwiła się , że bawią się  wesoło i są szczęśliwi tak blisko domu. Ona zawsze ze swoją siostrą uciekały jak najdalej od domu , bo tak czuły się bezpieczniej. Kiedy wracały spotykały ich same nieprzyjemności. Ich matkę tak na prawdę nigdy nie obchodziło co się z nimi dzieje. Dla niej liczyło się tylko zdanie Ziry , która była przywódczynią stada na złej ziemi. Nagle z myśli wyrwało ją nawoływanie Jaroda.
- cześć - przywitał się
- witaj - odpowiedziała i liznęła go po policzku
- co dziś robimy ? - spytał
- nie wiem - oznajmiła
 

 

- może pokażesz mi gdzie mieszkasz ? - zaproponował
- lepiej nie - zmieszała się lwica
- dlaczego ? - zdziwił się
- nie chcę - stwierdziła obawiając się reakcji Ziry i jej matki Nany , po poznaniu Jaroda
- proszę ! - przytulił się do niej
- no dobrze - stwierdziła , lecz wcale nie zamierzała pokazywać swojego domu.
Sarabi , Sarafina i Mufasa właśnie naradzali się co zrobić z urodzinami Simby.
- może po prostu zaproście jego przyjaciół i rodzinę - oznajmiła siostra królowej
- też tak myślę - powiedziała Sarabi - on i jego koledzy są już prawie dorośli , przyjdą w parach i będzie świetna zabawa
- no dobra , trzeba tylko zapytać Simby czy ten pomysł mu się podoba - stwierdził król
- a co ? - wtrąciła się Sisi , która właśnie wróciła z przyszłym królem.
- planujemy przyjęcie urodzinowe - odpowiedział Mufasa - Simba postanowiliśmy zaprosić twoich kolegów i najbliższą rodzinę
- spoko , nie ma sprawy - odpowiedział młody lew - Sisi chciałabyś mi towarzyszyć na przyjęciu ? - spytał. Lwica chciała już odpowiedzieć kiedy nagle wtrącił się król.
- nie wolałbyś , żeby to była Nala ? - oznajmił pośpiesznie
- Nala to moja kuzynka - odpowiedział zdenerwowany na ojca , za kolejne zaczepki wobec Shoshany
- lepiej iść z kuzynką , niż ... - zaczął Mufasa
- Mufasa ! - przerwała mu Sarabi
- niż z kim !? - wrzasnęła  Sisi ze łzami w oczach - no dokończ !
- wolałabyś nie ... - stwierdził władca mierząc ją wzrokiem.

- przestań mnie obwiniać za śmierć twojego syna ! - wybuchnęła - ty zabijasz antylopy i hieny , hieny zabiły moją matkę , a ona Ahdiego ! to jest ten idiotyczny krąg życia , o którym opowiadałeś Simbie gdy byliśmy mali ! więc teraz go przestrzegaj i pogódź się z tym , że ja nie mam z tym nic wspólnego ! - krzyczała z płaczem po czym wybiegła z jaskini. Wszystkich zamurowało , a szczególnie Mufase . Lwica nigdy tak nie mówiła.
- zadowolony ?! - spytał jego syn nie czekając na odpowiedź , po czym wyszedł , a za raz po nim Sarabi i Sarafina.
- Zazu ! - krzyknął król - ogłoś wszystkim o urodzinach mojego syna i zobacz gdzie pobiegła Shoshana
- tak jest , panie - odpowiedział sprawnie ptak. O urodzinach w mgnieniu oka dowiedzieli się już wszyscy. Każdy się cieszył , że przyszły władca dorasta oprócz oczywiście Skazy. Tego dnia siedział sobie u siebie. Nagle wpadła do niego rozpłakana Sisi i opowiedziała mu wszystko.
- ach , ten Mufasa - zaczął - nie przejmuj się nim
- jak mam się nim nie przejmować ?! - spytała - mam już tego dosyć ....
- to niedługo minie , obiecuję ci to - oznajmił wściekły na brata.

- nawet nie pozwolił iść mi z Simbą na jego urodziny - wyżaliła się
- bo jest głupi ! - oznajmił - a na jego urodziny możesz iść ze mną
- na prawdę ? - spojrzała na niego zdziwiona
- no może nie jestem młodym , przystojnym przyszłym królem , ale do czegoś się chyba nadam , nie ? - zaśmiał się
- dla mnie jesteś w sam raz - uśmiechnęła się po czym liznęła go po pysku. Nagle do jaskini wszedł Mufasa.
- o witaj braciszku , jeszcze się nie wyżyłeś ? - spytał ironicznie Skaza
- odsuń się chce pogadać z Sisi - oznajmił król
- coś nie prawdopodobnego , nasz władca zniża się do tak niskiego poziomu aby z nami rozmawiać ? burknął opryskliwie.
- Taka , daj spokój - odezwała się lwica po czym zwróciła się do Mufasy - czego chcesz ?
- chciałbym cię przeprosić , Sisi - zaczął - wiem , że to nie twoja wina , ale musisz zrozumieć , że śmierć mojego syna była czymś strasznym i ......
- wiem - przerwała mu - rozumiem cię , ale ja nie mam z tym nic wspólnego
- teraz już to wiem - oznajmił - miałaś rację , to krąg życia , trzeba się pogodzić z utratą bliskich.
- a więc wybaczysz mi ? - spytała z nadzieją
- nie mam czego - odpowiedział zdziwiony tym pytaniem - to ty mi wybacz i pozwól się o ciebie troszczyć tak jak Sarabi.
- no pewnie ! - ucieszyła się i przytuliła do niego.
- a jeśli chodzi o te urodziny , to jak najbardziej powinnaś towarzyszyć Simbie , jeśli chcesz - oznajmił wesoło
- to świetnie ! - odpowiedziała. Nagle spojrzała na Skazę i przypomniała sobie jak ją wspierał - ale ja nie chcę , bo już idę z kimś innym - oznajmiła.
- aha - powiedział zmieszany król - no to będę już szedł i na pewno jakoś wynagrodzę ci moje zachowanie
- nie ma sprawy - stwierdziła. Mufasa wyszedł.
- czemu nie zgodziłaś się iść z Simbą ? - spytał Taka mierząc z daleka wzrokiem swojego odchodzącego brata.
- bo wolę iść z tobą - uśmiechnęła się - będę już lecieć , dzięki
- do zobaczenia - odpowiedział przyglądając się jej uważnie
- cześć.
Spotty zaprowadziła Jaroda do pięknego lasku i przedstawiła go jako swój dom.
- pięknie tu - przyznał lew
- dzięki - uśmiechnęła się sztucznie
- a gdzie twoja rodzina ? jakoś tu cicho - zdziwił się
- pewnie na polowaniach - skłamała
- a no tak - odpowiedział . Nagle zza krzaków wyłoniła się Esme
- o cześć Jarod , jaki zbieg okoliczności - zaczęła
- cześć , co tam u ciebie ? - zapytał - a tak w ogóle to jest Spotty - przedstawił ją
- cześć - przywitała się Esme
- witaj - odpowiedziała lwica.
Spacerowali sobie we trójkę całe popołudnie . Lew zobaczył coś podejrzanego i postanowił to sprawdzić. Lwice zostały same.
- jesteś przyjaciółką Jaroda ? - spytała brązowa lwica.
- tak - stwierdziła Spotty - można tak powiedzieć ....
- ja jestem jego narzeczoną - skłamała Esme
- co ?! - zdziwiła się
- no tak , nasi rodzice planowali to od początku - powiedziała
- jak to ? - zasmuciła się
- no tak , nie mówił ci ? - udała zdziwienie
- jakoś nie wspomniał - przyznała już zdenerwowana. Dostrzegły obydwie , że lew wraca
- powiedz mu , że coś mi wypadło , cześć. - pożegnała się Spotty i z ogromnym smutkiem pobiegła do domu.
- gdzie Spotty ? - zdziwił się
- nie wiem , poszła w twoim kierunku ...... - ponownie skłamała
- nie widziałem jej ! - przeraził się - a co jeśli wpadła do rzeki ?
- sprawdźmy to ! - udała przejętą i ruszyła na ,,poszukiwania''.


Mam nadzieję , że wam się podobał ten rozdział i proszę o komentarze , to dla mnie bardzo ważne :P