piątek, 19 kwietnia 2013

Lwie życie 11

 Tego dnia miały się odbyć urodziny przyszłego króla. Wszyscy byli szczęśliwi i podekscytowani. Jednak sam solenizant , zamiast myśleć o swoim święcie , główkował nad tym z kim przyjdzie  Sisi. Nala powiedziała mu , że Leo zaprosił Kikę , ale potem ustąpił Mheetu i idzie sam. Skoro to nie on to kto ? Simbie nawet przez myśl nie przeszło , że to będzie Skaza. Kiedy nadszedł wieczór lwy zaczęły przychodzić po swoje partnerki. Tylko Esme przyszła wcześniej , aby przyszły król nie musiał chodzić w tę i z powrotem.
- Nala jak  wyglądam ? - Spytał Mheetu czesząc swoją jasnobrązową już grzywkę.
- dobrze , idź już po tą Kikę , bo pójdzie bez ciebie ! - radziła lwica , oczekując na przyjście Jaroda
- to świetnie już idę ! Widzimy się na przyjęciu - pożegnał się i pomknął w stronę legowisk. Kiedy odchodził minął się właśnie z partnerem jego siostry.
- cześć - zaczął Jarod
- no , hej - odpowiedziała
- to jak idziemy ? - zapytał
- jasne - stwierdziła po czym dostała od lwa kwiatuszka na powitanie.
Przed przyjęciem Skaza postanowił znaleźć Zirę i omówić z nią plan pozbycia się brata.
- Zira , myślę że możemy zrobić to dziś , po urodzinach - oznajmił
- hmm......  da się załatwić ,  będzie nam to całkiem na rękę - uśmiechnęła się złowieszczo

- świetnie , a czy twój plan uwzględnia tego smarkacza ? - zapytał
- oczywiście , jutro Simba i Mufasa będą martwi - przekonywała go
- cieszę się , ale pamiętaj - ostrzegł - twoje lwice i hieny mogą sobie robić z młodym co chcą , ale Mufasa jest mój !
- jasne , zabijesz go swoimi własnymi pazurami - zapewniła
- mam nadzieję , że nie zapomniałaś o tym , że nikt nie może się o tym dowiedzieć ? - upewniał się
- Skaza co ty się tak przejmujesz ? - zdziwiła się - wszystko jest zaplanowane idealnie i bez pomyłek.
- wierzę ci na słowo - powiedział czując w głębi , że coś jednak nie pójdzie po jego myśli.
Za mniej więcej godzinę Taka był już na umówionym miejscu , w którym miał się spotkać z Shoshaną. Ona przyszła nie długo po nim.
- a więc idziemy - westchnął lew
- tak - potwierdziła - cieszysz się ?
- wiesz , że twoje towarzystwo zawsze poprawia mi humor - przyznał
- nie wiedziałam , ale teraz już zapamiętał - uśmiechnęła się
- nie mogę się doczekać miny mojego brata - zaśmiał się
- myślisz , że się zdziwi , że idziemy razem ? - spytała
- nie , on po prostu padnie z wrażenia , a wszyscy inni z zazdrości - odpowiedział
 
- dlaczego z zazdrości ? - ponownie zadała pytanie
- bo idę z tobą , nie ?
- a ja idę z tobą i jestem pewna że też mi będą zazdrościć - oznajmiła stanowczo , na co on pokiwał głową na znak sprzeciwu. Nagle znaleźli się tuż pod lwią skałą gdzie było przyjęcie i już wszyscy goście. Obydwa lwy spojrzały na ten widok , a potem na siebie.
- nie wiem czy będą nam zazdrościć , ale wejście to możemy mieć ciekawe - stwierdził lew.
- z pewnością - westchnęła
Nie pomylili się. Wszyscy już byli i czekali tylko na nich.
- przyszła już Sisi ? - pytał przyszły król swego ojca
- jeszcze nie - odpowiedział
- świetnie , a co jeśli się coś stało ? - martwił się
- Zazu , zobacz czy idzie - rozkazał władca - a ty się tak nie przejmuj.
- A gdzie Skaza ? - wtrąciła się Sarabi
- myślę , że nie zaszczyci nas swoją obecnością - burknął jego brat
- i tu cię zaskoczę , bo właśnie cię zaszczyciłem - usłyszał Mufasa . Kiedy się odwrócił zobaczył Skazę , dumnego i zadziornego jak zawsze , a obok niego Sisi co nie było już tak codziennym widokiem. Nala , Simba , Jarod i wszyscy inni stanęli jak wryci kiedy zobaczyli kim jest partner lwicy. Jego nawet nie brali pod uwagę. Dwa lwy , będąc w centrum uwagi ruszyły z podniesionymi głowami w stronę solenizanta.
- wszystkiego najlepszego Simba ! - krzyknęła Shoshana
- dziękuje - odpowiedział cicho będąc jeszcze w oszołomieniu.
- I jak najmniej błędnych decyzji jako k-r-ó-l - zażyczył Skaza ledwo wymawiając słowo ,,król". Te życzenia z pewnością nie były szczere.
- dziękuje - powtarzał jakby był nieprzytomny. Z czasem cisza ustała i wszyscy zaczęli rozmawiać.
- Sisi , chodź - zawołała Nala.
- co chcesz ? - spytała lwica.
- czemu ty przyszłaś ................ z nim ?  - zachichotała

- a dlaczego nie ? - uśmiechnęła się
- no wiesz , wszyscy się głowiliśmy z kim idziesz , na początku myśleliśmy , że z Leo , a tu taki szok ! - przyznała
- przestań , jaki szok ?! - spytała rozbawiona miną przyjaciółki.
- cicho ! on tu idzie ... - uciszyła ją widząc nadchodzącego Skazę .
- o czym tak rozmawiacie ? - zaczął , doskonale wiedząc o czym gadały
- a o niczym takim - udawała Nala zabawnie
- jasne .... - zaśmiał się
- idziemy się przejść ? - zaproponowała Sisi
- idźcie beze mnie , ja pójdę do Jaroda - odpowiedziała lwica
- dobra , to chodźmy - odrzekł lew i skinął na lwicę , która miała z nim iść.
W tym czasie Zira i Nana obserwowały wszystkich zza krzaków.
- jak myślisz , czemu skaza z nią tu przyszedł ? - spytała Nana
- nie wiem , nie interesuje mnie to - burknęła lwica - zaczynamy
- teraz ? Skaza mówił , że .... - nie dokończyła
- zaczynamy ! - krzyknęła ze złością
- dobrze , a więc chodźmy - zrezygnowała matka bliźniaczek. Minutę później lwice były już w pobliżu Skazy i Sisi.
- Skaza ! - szepnęła Zira. Lew spojrzał na nią , ale zaraz zrozumiał , że Shoshana nie może jej zobaczyć. Mogłaby się domyśleć. Lwica miała już spojrzeć w kierunku tych ukrytych , ale on ją powstrzymał.
- wiesz - zaczął szybko , aby odwrócić jej uwagę - ładnie dziś wyglądasz. Ona się uśmiechnęła.
- dziękuje - powiedziała , lecz zauważyła jego dziwne zachowanie - coś nie tak ?
- nie , nie , nie - wypierał się - wszystko jest jak najbardziej TAK
- na pewno ? - roześmiała się
- na pewno - potwierdził - wiesz , może poszłabyś porozmawiać z Simbą , tak sam siedzi ?
- masz rację , pójdę po niego - stwierdziła
- a ja się przejdę - oznajmił. Gdy lwica już odeszła Zira i Nana wyszły z ukrycia.
- co wy wyprawiacie ?! - wydarł się na nie
- zaczynamy Skazo , to najodpowiedniejszy moment - powiedziała Zira
- dobrze , a więc zaczynajmy - potwierdził z uśmiechem

- Nana cię zaprowadzi na odpowiednie miejsce , a ja i hieny zajmiemy się resztą - tłumaczyła - twoim zadaniem będzie tylko zadać ostatni cios swemu bratu.
- a więc chodźmy - skinął na drugą lwice i poszli. Zira udała się na ,,miejsce zbrodni'' . Tam byli już Nuka , Spotty , Dotty i reszta stada. Na środku leżało jasne lwiątko.
- Zira po co to lwiątko ? - pytała Dotty mając złe przeczucia
- wykorzystam je do mojego planu - oznajmiła
- jak to wykorzystasz ?! - przestraszyła się
- normalnie! - krzyknęła
- co zamierzasz z nim zrobić ? - dopytywała się
- nie martw się nic mu się nie stanie - zapewniła nie dając odpowiedzi - chyba ....
- jak to chyba ?! ono jest bezbronne ! - kłóciła się
- zamknij się ! - ryknęła Zira
- nie pozwolę ci go wykorzystać - postanowiła
- nie pozwolisz ? Ty ? myślisz , że możesz mi się sprzeciwiać , lub mi rozkazywać ?! - wrzasnęła zdenerwowana i machnęła pazyrami , aby ją uderzyć. Nie udało jej się jednak to , ponieważ jej łapę zatrzymał w silnym uścisku Nuka.
- matko , nie - sprzeciwił się - nie pozwolę ci jej bić
- jak ty się zachowujesz wobec mnie ?! - krzyknęła , po czym uderzyła syna z taką siłą , że padł na ziemię nieruchomo.
- Nuka ! - pisknęła Dotty i przytuliła lwa
- zostaw go - zagroziła wyrodna matka - Nuka idziemy , masz patrzeć na zwycięstwo swego ojca , może chociaż tak nauczysz się czegoś od niego.- lew wstał i poszedł osłabiony za nią. Spotty przytuliła się do siostry , która miała łzy w oczach.
 
 
No i to tyle :P mam nadzieję , że się podobało i proszę o komentarze to może dodam wcześniej :D W następnym poście myślę , że stanie się dużo ciekawych rzeczy :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz