Simba i Shoshana postanowili przejść się nad rzekę. Wszyscy goście zostali na lwiej skale , a solenizant miał nareszcie trochę odpoczynku.
- jak ci się podobają twoje urodziny ? - spytała Sisi
- świetnie - odpowiedział - nie sądziłem , że Skaza przyjdzie , ale to dobrze , że się zdecydował
- też się cieszę - oznajmiła
- nie sądziłem tylko , że przyjdzie z tobą - mruknął
- dlaczego wszyscy jesteście tacy zdziwieni ? - zaśmiała się
- nie wiem , jakoś tak - uśmiechnął się
- jestem strasznie zmęczona - przyznała
- ja też , mam dość już tych życzeń i pytań - stwierdził
W tym czasie Skaza i Nana byli przy skałach.
- Skazo , idź na samą górę tych skał , tam zobaczysz wszystko - wytłumaczyła lwica
- a jak tam zabiję Mufasę ? - zdziwił się
- spokojnie , jeżeli Mufasa nie będzie tam to parę metrów dalej , najwyżej zejdziesz niżej - uspokoiła go
- dobrze , a więc idę - odpowiedział , po czym ruszył w stronę całkiem stromych skał. W pobliżu tamy znalazła się właśnie Zira , Nuka i nieszczęsne lwiątko.
- po co nam to lwiątko ? - spytał obolały syn
- musimy mieć przynętę na księcia - oznajmiła ze złowieszczym śmiechem
- to co on je zjada czy co ? - zdziwił się
- idioto , jako książę będzie musiał je ratować , za co potem przepłaci życiem !
- rozumiem , to świetny plan - wymamrotał
- wiem , sama go opracowałam - chwaliła się , po czym wskoczyła na środek tamy z małym lwem w zębach.
- co ty wyprawiasz !? - wystraszył się lew
- kładę przynętę , jakbyś nie widział - syknęła
- ono zginie - ostrzegł
- a razem z nim Simba i Mufasa , o to właśnie chodzi - przypomniała
- ale ono nie jest winne - próbował coś wskórać
- zamknij się dobrze ? idź się lepiej schowaj żeby cię nikt nie widział - rozkazała schodząc z tamy.
- a więc idę nie zamierzam na to patrzeć !
- nie waż się ! masz patrzeć na triumf twego ojca , dzięki niemu niedługo będziemy królewską rodziną ! - krzyknęła
- on będzie królem , ale czy ciebie weźmie na królową , to już nie byłbym taki pewien - rzucił
- o czym ty gadasz ? - zdziwiła się lwica
- o tym , że ojciec na urodziny Simby przyszedł z Shoshaną i to ją weźmie na królową !
- kłamiesz ! - oskarżyła go
- jak nie chcesz to mi nie wierz , zobaczymy niedługo - westchnął
- skoro tak , to zabijemy i ją ! - ryknęła z uśmiechem gdy zobaczyła właśnie idących wzdłuż rzeki Simbę i Sisi.
- co ?! - przeraził się Nuka
- precz się schować ! - rozkazała - zaczynamy ....... - w tym momencie nadbiegła Nana i obie schowały się pod tamą , a lew za skałami. Nad rzeką przelatywał jak co dzień Zazu. Kiedy zobaczył bezbronne lwiątko na środku chwiejącej się tamy od razu ruszył w stronę lwiej skały aby powiadomić Musasę.
- królu ! - krzyczał ptak
- Zazu ? Co się stało ! - przestraszył się lew gdy spostrzegł , że nie ma jego syna i Sisi
- jakieś lwiątko w niebezpieczeństwie !
- a więc prowadź mnie - rozkazał i pobiegł szybko za nim.
Kiedy Sisi i Simba spacerowali nad rzeką także dostrzegli lwiątko.
- zobacz ! - krzyknęła lwica wskazując na nie
- musimy je ratować ! - stwierdził szybko lew. Kiedy podbiegli do tamy starali się sięgnąć po nie , ale siedziało za daleko. Simba postanowił wejść na tamę , ale ona jeszcze bardziej się zachwiała.
- ja wejdę - oznajmiła Shoshana
- nie ! - sprzeciwił się lew
- jestem lżejsza dam radę !
- dobrze będę cię trzymać za ogon - uświadomił po czym lwica zaczęła się czołgać po cienkich patykach. Zira , która była schowana pod nią szybko zorientowała się , że to odpowiedni moment aby zadać cios. Jednym ruchem łapy uderzyła w podparcie tamy , na skutek czego cały jej środek runął do wody.
- nie ! - krzyknęła Sisi wisząc nad rwącą rzeką i przypatrując się jak lwiątko zatapia się w pianie.
- podaj łapę - rozkazał Simba prężąc się jak najbardziej potrafi , aby lwica mogła dosięgnąć jego łapy. Krzyk , który wydobyła z siebie wcześniej rozniósł się na cały wąwóz i dotarł do uszu Skazy wspinającego się na szczyt skał. Kiedy już tam dotarł zobaczył całą tę sytuacje bardzo dokładnie. Sisi podtrzymująca się na resztkach tamy , Simba próbujący ją uratować i Zira , która właśnie zadała ostatni cios. Grunt pod łapami wiszącej całkiem się zawalił i ta spadła bezwładnie do wody. Ten widok był straszny. W jednej sekundzie Skaza i Simba wydali z siebie okropny krzyk :
- Shoshana ! - ryknęli.
Nagle spojrzeli sobie prosto w oczy i chodź dzieliła ich cała szerokość rzeki widzieli swój wzrok doskonale. Był to wzrok strachu i żalu po ich miłości , która właśnie się topiła , ale także wzrok nienawiści i walki , ponieważ szybko zdali sobie sprawę , że ten , który ją uratuje otrzyma jej wdzięczność do końca życia. Gdy sobie to uświadomili obydwoje rzucili się w pogoń wzdłuż rzeki za dryfującą lwicą. Przypominało to trochę wyścig. Dwa lwy biegły po dwóch brzegach rzeki , spoglądali na siebie czasem , lecz większą ich uwagę przykuł ogromny wodospad , z którego upadku nie sposób było przeżyć. Sisi zbliżała się do niego tak szybko , że nie byli wstanie jej uratować. Gdy dobiegli do końca rzeki mogli tylko patrzeć na spadającą ukochaną. Ona jednak nie spadła. Kiedy jej ciało leciało bezmyślnie , zza skał wyskoczył potężny lew o ogromnych szczękach , schwytał lwicę i złapał się pazurami ścianek skalnych trzymając ją w paszczy. To był nikt inny jak Mufasa ! Skaza dostrzegł nad Simbą stojące na skale hieny. Machnął do nich ręką , a te zrzuciły na przyszłego króla wielką kłodę , która natychmiast do ogłuszyła. Taka przeskoczył po skałach na drugi brzeg rzeki i podszedł do sterczącego nad wodospadem brata. Bez słowa wziął od niego śpiącą Shoshanę i położył ją za krzakami. Mufasa zdziwił się dlaczego ją położył w niewidocznym miejscu , ale nie zastanawiał się nad powodem.
- dobrze , że jesteś bracie , ledwo co doskoczyłem - odezwał się jasny lew. - podaj mi łapę.- Ciemny lew patrzył się na Sisi jednak potem odwrócił się w kierunku brata z uśmiechem tak podłym i rządnym krwi , jakiego świat nie widział. Dumnie podszedł do wiszącego nachylił się i rzekł:
- a co jeśli nie podam ? - spytał
- Skaza nie wygłupiaj się ! - krzyknął z rozpaczą król. On jednak złapał go za szyję i ryknął
- Jestem Taka ! Zdradzić ci sekret braciszku ? - spytał pogardliwie
- jaki sekret ? - westchnął wiszący lew próbując się wspiąć. Ciemny lew jednak mu na to nie pozwolił i wbił pazury w jego łapy
- zabiłem Ahdiego - szepnął mu do ucha ochrypłym głosem
- Co ?! - nie mógł w to uwierzyć , ale nagle zawahał się - zaraz , ale ty mówisz o moim synu , czy o naszym ojcu ?
- tu akurat miałem na myśli twojego syna - zaśmiał się szyderczo - ale tak na prawdę to zabiłem ich obu !
- zabiłeś naszego ojca ! - przeraził się lew. Bardzo kochał swojego ojca , który ,,ponoć'' spadł na stado antylop , które go podeptały.
- a co ? myślałeś , że sam spadł na te antylopy ? Zawsze byłeś głupiutki ale żeby aż tak ? - szydził z niego
- co on ci zrobił ?! - ryknął Mufasa
- to ! - syknął Skaza wskazując na szramę , którą ma na oku - zasłużył na śmierć ! a teraz ja zabiorę ci wszystko , władzę , królową , tak jak ty zabrałeś to mnie !
- co ja ci zabrałem ?!
- tron ! ojca ! poddanych ! a przede wszystkim Sarabi ! - wrzasnął. Na samą myśl o jego dawnej miłości , która wyszła za jego brata Tace lały się łzy.
- możesz zabrać mi tron , ale nie królową ! Sarabi nigdy za ciebie nie wyjdzie ! - oburzył się król
- a kto tu mówi o Sarabi ?
- powiedziałeś , że zabierzesz mi królową - przypomniał ledwo utrzymując się na skale.
- miałem na myśli lwicę , którą wychowałeś - syknął triumfalnie
- Shoshanę ?!
- bingo ! a więc do zobaczenia w piekle braciszku - ryknął i zrzucił z całą siłą swego brata , który wpadł w okropną ciemność wody. Taka wyprostował się i czekał , aż zbudzi się Simba , który został oszołomiony. Nie musiał długo czekać. Simba zaraz wstał i podszedł do niego.
- gdzie jest mój tata ! gdzie Shoshana ? - spytał nie zauważywszy lwicy leżącej za krzakami
- nie żyją ! - skłamał ze łzami zabójca
- co ? .... to niemożliwe - niedowierzał lew
- możliwe ! zabiłeś ich ! to twoja wina ! - oskarżał go
- ale ja nic nie zrobiłem .... - tłumaczył się rozpaczliwie
- a kto kazał Sisi wejść na tamę ? !
- ona .... ona sama chciała ... - łkał zdezorientowany
- powinieneś był ją zatrzymać ! przez ciebie oni nie żyją ! co twoja matka na to powie ? - zmrużył chytrze oczy
- ja ..... ja - jąkał się
- uciekaj !
- co ?!
- uciekaj ! ona ci tego nie wybaczy ! nikt ci nie wybaczy ! - ryknął Skaza
- ale .... - szepnął z takim bólem , jakiego nie da się wyobrazić
- uciekaj ! - powtórzył brat zmarłego. Simba spojrzał na niego błagalnie , szukał w jego wzroku pomocy lub zrozumienia. Niestety nic z tych rzeczy. Młody lew postanowił więc odejść. Jego ból był nie do zniesienia. Odszedł. Kiedy nie było go już widać hieny zeszły ze skał .
- pozwolisz mu tak odejść ? - spytała Shenzi
- ja tak , wy nie ... - odpowiedział przebiegle Taka
- eeee , czyli że co ? - niezrozumiał Banzai
- macie go zabić kretynie ! - wrzasnął - kiedy już będę królem zacznę się obracać w nieco mądrzejszym towarzystwie - po tych słowach hieny ruszyły za Simbą, On je zauważył i zaczął uciekać. Był szybszy i zwinniejszy. Udało mu się przeskoczyć przez kaktusy i uciec w głąb pustyni.
- musimy go gonić ! - krzyknął Banzai
- sam go goń ja nie zamierzam - sprzeciwiła się jego siostra
- ale Skaza kazał go ukatrupić - przypomniał Ed
- pustynia zrobi to za nas , a Skazie powiemy , że zjedliśmy smarkacza - wytłumaczyła Shenzi
- świetny pomysł ! - wrzasnęli bracia i cała trójka odeszła.
W tym czasie Skaza wziął na swe barki omdlałą Shoshanę i udał się w kierunku lwiej ziemi. Zira szybko go dogoniła.
- i co jesteś zadowolony ?! - krzyknęła uradowana
- Nie ! - syknął , złapał ją za szyję i przydusił
- co się stało ? - wydusiła z siebie ledwo
- dlaczego naraziłaś życie Shoshany ?! - ryknął
- a co ona cię obchodzi ? - spytała
- dużo ! pozwoliłem ci ją w to mieszać !? - rozdarł się straszliwym głosem ściskając przy tym mocniej jej szyję.
- przepraszam - wyjąkała ledwo żywa
- no ! - burknął i uwolnił ją z uścisku
- a wybrałeś już królową ? - spytała tuląc się do niego.
- oczywiście , jest tutaj - zapewnił z uśmiechem
- naprawdę ? - mruknęła słodko myśląc , że chodzi o nią
- tak , a teraz pozwolisz , że zaniosę moją omdlałą królową do domu - oświadczył podle. Wiedział , że Zira była w nim zakochana.
- co ?! , ale Skaza ... - krzyknęła z płaczem
- jestem TAKA !- wrzasnął i odszedł z Shoshaną na plecach
Mam nadzieję , że wam się podobało :P sorry , że nie ma obrazków dodam je niedługo . Proszę was bardzo o komentarze i udział w ankiecie to dla mnie bardzo ważne :P pozdrawiam :3
Moje własne lwie historie oparte na królu lwie :P Znajdziesz tu ciekawe przygody lwiej skały , piosenki z filmów i ich teksty i wiele innych ciekawych rzeczy :P
piątek, 26 kwietnia 2013
piątek, 19 kwietnia 2013
Lwie życie 11
Tego dnia miały się odbyć urodziny przyszłego króla. Wszyscy byli szczęśliwi i podekscytowani. Jednak sam solenizant , zamiast myśleć o swoim święcie , główkował nad tym z kim przyjdzie Sisi. Nala powiedziała mu , że Leo zaprosił Kikę , ale potem ustąpił Mheetu i idzie sam. Skoro to nie on to kto ? Simbie nawet przez myśl nie przeszło , że to będzie Skaza. Kiedy nadszedł wieczór lwy zaczęły przychodzić po swoje partnerki. Tylko Esme przyszła wcześniej , aby przyszły król nie musiał chodzić w tę i z powrotem.
- Nala jak wyglądam ? - Spytał Mheetu czesząc swoją jasnobrązową już grzywkę.
- dobrze , idź już po tą Kikę , bo pójdzie bez ciebie ! - radziła lwica , oczekując na przyjście Jaroda
- to świetnie już idę ! Widzimy się na przyjęciu - pożegnał się i pomknął w stronę legowisk. Kiedy odchodził minął się właśnie z partnerem jego siostry.
- cześć - zaczął Jarod
- no , hej - odpowiedziała
- to jak idziemy ? - zapytał
- jasne - stwierdziła po czym dostała od lwa kwiatuszka na powitanie.
Przed przyjęciem Skaza postanowił znaleźć Zirę i omówić z nią plan pozbycia się brata.
- Zira , myślę że możemy zrobić to dziś , po urodzinach - oznajmił
- hmm...... da się załatwić , będzie nam to całkiem na rękę - uśmiechnęła się złowieszczo
- świetnie , a czy twój plan uwzględnia tego smarkacza ? - zapytał
- oczywiście , jutro Simba i Mufasa będą martwi - przekonywała go
- cieszę się , ale pamiętaj - ostrzegł - twoje lwice i hieny mogą sobie robić z młodym co chcą , ale Mufasa jest mój !
- jasne , zabijesz go swoimi własnymi pazurami - zapewniła
- mam nadzieję , że nie zapomniałaś o tym , że nikt nie może się o tym dowiedzieć ? - upewniał się
- Skaza co ty się tak przejmujesz ? - zdziwiła się - wszystko jest zaplanowane idealnie i bez pomyłek.
- wierzę ci na słowo - powiedział czując w głębi , że coś jednak nie pójdzie po jego myśli.
Za mniej więcej godzinę Taka był już na umówionym miejscu , w którym miał się spotkać z Shoshaną. Ona przyszła nie długo po nim.
- a więc idziemy - westchnął lew
- tak - potwierdziła - cieszysz się ?
- wiesz , że twoje towarzystwo zawsze poprawia mi humor - przyznał
- nie wiedziałam , ale teraz już zapamiętał - uśmiechnęła się
- nie mogę się doczekać miny mojego brata - zaśmiał się
- myślisz , że się zdziwi , że idziemy razem ? - spytała
- nie , on po prostu padnie z wrażenia , a wszyscy inni z zazdrości - odpowiedział
- dlaczego z zazdrości ? - ponownie zadała pytanie
- bo idę z tobą , nie ?
- a ja idę z tobą i jestem pewna że też mi będą zazdrościć - oznajmiła stanowczo , na co on pokiwał głową na znak sprzeciwu. Nagle znaleźli się tuż pod lwią skałą gdzie było przyjęcie i już wszyscy goście. Obydwa lwy spojrzały na ten widok , a potem na siebie.
- nie wiem czy będą nam zazdrościć , ale wejście to możemy mieć ciekawe - stwierdził lew.
- z pewnością - westchnęła
Nie pomylili się. Wszyscy już byli i czekali tylko na nich.
- przyszła już Sisi ? - pytał przyszły król swego ojca
- jeszcze nie - odpowiedział
- świetnie , a co jeśli się coś stało ? - martwił się
- Zazu , zobacz czy idzie - rozkazał władca - a ty się tak nie przejmuj.
- A gdzie Skaza ? - wtrąciła się Sarabi
- myślę , że nie zaszczyci nas swoją obecnością - burknął jego brat
- i tu cię zaskoczę , bo właśnie cię zaszczyciłem - usłyszał Mufasa . Kiedy się odwrócił zobaczył Skazę , dumnego i zadziornego jak zawsze , a obok niego Sisi co nie było już tak codziennym widokiem. Nala , Simba , Jarod i wszyscy inni stanęli jak wryci kiedy zobaczyli kim jest partner lwicy. Jego nawet nie brali pod uwagę. Dwa lwy , będąc w centrum uwagi ruszyły z podniesionymi głowami w stronę solenizanta.
- wszystkiego najlepszego Simba ! - krzyknęła Shoshana
- dziękuje - odpowiedział cicho będąc jeszcze w oszołomieniu.
- I jak najmniej błędnych decyzji jako k-r-ó-l - zażyczył Skaza ledwo wymawiając słowo ,,król". Te życzenia z pewnością nie były szczere.
- dziękuje - powtarzał jakby był nieprzytomny. Z czasem cisza ustała i wszyscy zaczęli rozmawiać.
- Sisi , chodź - zawołała Nala.
- co chcesz ? - spytała lwica.
- czemu ty przyszłaś ................ z nim ? - zachichotała
- a dlaczego nie ? - uśmiechnęła się
- no wiesz , wszyscy się głowiliśmy z kim idziesz , na początku myśleliśmy , że z Leo , a tu taki szok ! - przyznała
- przestań , jaki szok ?! - spytała rozbawiona miną przyjaciółki.
- cicho ! on tu idzie ... - uciszyła ją widząc nadchodzącego Skazę .
- o czym tak rozmawiacie ? - zaczął , doskonale wiedząc o czym gadały
- a o niczym takim - udawała Nala zabawnie
- jasne .... - zaśmiał się
- idziemy się przejść ? - zaproponowała Sisi
- idźcie beze mnie , ja pójdę do Jaroda - odpowiedziała lwica
- dobra , to chodźmy - odrzekł lew i skinął na lwicę , która miała z nim iść.
W tym czasie Zira i Nana obserwowały wszystkich zza krzaków.
- jak myślisz , czemu skaza z nią tu przyszedł ? - spytała Nana
- nie wiem , nie interesuje mnie to - burknęła lwica - zaczynamy
- teraz ? Skaza mówił , że .... - nie dokończyła
- zaczynamy ! - krzyknęła ze złością
- dobrze , a więc chodźmy - zrezygnowała matka bliźniaczek. Minutę później lwice były już w pobliżu Skazy i Sisi.
- Skaza ! - szepnęła Zira. Lew spojrzał na nią , ale zaraz zrozumiał , że Shoshana nie może jej zobaczyć. Mogłaby się domyśleć. Lwica miała już spojrzeć w kierunku tych ukrytych , ale on ją powstrzymał.
- wiesz - zaczął szybko , aby odwrócić jej uwagę - ładnie dziś wyglądasz. Ona się uśmiechnęła.
- dziękuje - powiedziała , lecz zauważyła jego dziwne zachowanie - coś nie tak ?
- nie , nie , nie - wypierał się - wszystko jest jak najbardziej TAK
- na pewno ? - roześmiała się
- na pewno - potwierdził - wiesz , może poszłabyś porozmawiać z Simbą , tak sam siedzi ?
- masz rację , pójdę po niego - stwierdziła
- a ja się przejdę - oznajmił. Gdy lwica już odeszła Zira i Nana wyszły z ukrycia.
- co wy wyprawiacie ?! - wydarł się na nie
- zaczynamy Skazo , to najodpowiedniejszy moment - powiedziała Zira
- dobrze , a więc zaczynajmy - potwierdził z uśmiechem
- Nana cię zaprowadzi na odpowiednie miejsce , a ja i hieny zajmiemy się resztą - tłumaczyła - twoim zadaniem będzie tylko zadać ostatni cios swemu bratu.
- a więc chodźmy - skinął na drugą lwice i poszli. Zira udała się na ,,miejsce zbrodni'' . Tam byli już Nuka , Spotty , Dotty i reszta stada. Na środku leżało jasne lwiątko.
- Zira po co to lwiątko ? - pytała Dotty mając złe przeczucia
- wykorzystam je do mojego planu - oznajmiła
- jak to wykorzystasz ?! - przestraszyła się
- normalnie! - krzyknęła
- co zamierzasz z nim zrobić ? - dopytywała się
- nie martw się nic mu się nie stanie - zapewniła nie dając odpowiedzi - chyba ....
- jak to chyba ?! ono jest bezbronne ! - kłóciła się
- zamknij się ! - ryknęła Zira
- nie pozwolę ci go wykorzystać - postanowiła
- nie pozwolisz ? Ty ? myślisz , że możesz mi się sprzeciwiać , lub mi rozkazywać ?! - wrzasnęła zdenerwowana i machnęła pazyrami , aby ją uderzyć. Nie udało jej się jednak to , ponieważ jej łapę zatrzymał w silnym uścisku Nuka.
- matko , nie - sprzeciwił się - nie pozwolę ci jej bić
- jak ty się zachowujesz wobec mnie ?! - krzyknęła , po czym uderzyła syna z taką siłą , że padł na ziemię nieruchomo.
- Nuka ! - pisknęła Dotty i przytuliła lwa
- zostaw go - zagroziła wyrodna matka - Nuka idziemy , masz patrzeć na zwycięstwo swego ojca , może chociaż tak nauczysz się czegoś od niego.- lew wstał i poszedł osłabiony za nią. Spotty przytuliła się do siostry , która miała łzy w oczach.
- Nala jak wyglądam ? - Spytał Mheetu czesząc swoją jasnobrązową już grzywkę.
- dobrze , idź już po tą Kikę , bo pójdzie bez ciebie ! - radziła lwica , oczekując na przyjście Jaroda
- to świetnie już idę ! Widzimy się na przyjęciu - pożegnał się i pomknął w stronę legowisk. Kiedy odchodził minął się właśnie z partnerem jego siostry.
- cześć - zaczął Jarod
- no , hej - odpowiedziała
- to jak idziemy ? - zapytał
- jasne - stwierdziła po czym dostała od lwa kwiatuszka na powitanie.
Przed przyjęciem Skaza postanowił znaleźć Zirę i omówić z nią plan pozbycia się brata.
- Zira , myślę że możemy zrobić to dziś , po urodzinach - oznajmił
- hmm...... da się załatwić , będzie nam to całkiem na rękę - uśmiechnęła się złowieszczo
- świetnie , a czy twój plan uwzględnia tego smarkacza ? - zapytał
- oczywiście , jutro Simba i Mufasa będą martwi - przekonywała go
- cieszę się , ale pamiętaj - ostrzegł - twoje lwice i hieny mogą sobie robić z młodym co chcą , ale Mufasa jest mój !
- jasne , zabijesz go swoimi własnymi pazurami - zapewniła
- mam nadzieję , że nie zapomniałaś o tym , że nikt nie może się o tym dowiedzieć ? - upewniał się
- Skaza co ty się tak przejmujesz ? - zdziwiła się - wszystko jest zaplanowane idealnie i bez pomyłek.
- wierzę ci na słowo - powiedział czując w głębi , że coś jednak nie pójdzie po jego myśli.
Za mniej więcej godzinę Taka był już na umówionym miejscu , w którym miał się spotkać z Shoshaną. Ona przyszła nie długo po nim.
- a więc idziemy - westchnął lew
- tak - potwierdziła - cieszysz się ?
- wiesz , że twoje towarzystwo zawsze poprawia mi humor - przyznał
- nie wiedziałam , ale teraz już zapamiętał - uśmiechnęła się
- nie mogę się doczekać miny mojego brata - zaśmiał się
- myślisz , że się zdziwi , że idziemy razem ? - spytała
- nie , on po prostu padnie z wrażenia , a wszyscy inni z zazdrości - odpowiedział
- bo idę z tobą , nie ?
- a ja idę z tobą i jestem pewna że też mi będą zazdrościć - oznajmiła stanowczo , na co on pokiwał głową na znak sprzeciwu. Nagle znaleźli się tuż pod lwią skałą gdzie było przyjęcie i już wszyscy goście. Obydwa lwy spojrzały na ten widok , a potem na siebie.
- nie wiem czy będą nam zazdrościć , ale wejście to możemy mieć ciekawe - stwierdził lew.
- z pewnością - westchnęła
Nie pomylili się. Wszyscy już byli i czekali tylko na nich.
- przyszła już Sisi ? - pytał przyszły król swego ojca
- jeszcze nie - odpowiedział
- świetnie , a co jeśli się coś stało ? - martwił się
- Zazu , zobacz czy idzie - rozkazał władca - a ty się tak nie przejmuj.
- A gdzie Skaza ? - wtrąciła się Sarabi
- myślę , że nie zaszczyci nas swoją obecnością - burknął jego brat
- i tu cię zaskoczę , bo właśnie cię zaszczyciłem - usłyszał Mufasa . Kiedy się odwrócił zobaczył Skazę , dumnego i zadziornego jak zawsze , a obok niego Sisi co nie było już tak codziennym widokiem. Nala , Simba , Jarod i wszyscy inni stanęli jak wryci kiedy zobaczyli kim jest partner lwicy. Jego nawet nie brali pod uwagę. Dwa lwy , będąc w centrum uwagi ruszyły z podniesionymi głowami w stronę solenizanta.
- wszystkiego najlepszego Simba ! - krzyknęła Shoshana
- dziękuje - odpowiedział cicho będąc jeszcze w oszołomieniu.
- I jak najmniej błędnych decyzji jako k-r-ó-l - zażyczył Skaza ledwo wymawiając słowo ,,król". Te życzenia z pewnością nie były szczere.
- dziękuje - powtarzał jakby był nieprzytomny. Z czasem cisza ustała i wszyscy zaczęli rozmawiać.
- Sisi , chodź - zawołała Nala.
- co chcesz ? - spytała lwica.
- czemu ty przyszłaś ................ z nim ? - zachichotała
- a dlaczego nie ? - uśmiechnęła się
- no wiesz , wszyscy się głowiliśmy z kim idziesz , na początku myśleliśmy , że z Leo , a tu taki szok ! - przyznała
- przestań , jaki szok ?! - spytała rozbawiona miną przyjaciółki.
- cicho ! on tu idzie ... - uciszyła ją widząc nadchodzącego Skazę .
- o czym tak rozmawiacie ? - zaczął , doskonale wiedząc o czym gadały
- a o niczym takim - udawała Nala zabawnie
- jasne .... - zaśmiał się
- idziemy się przejść ? - zaproponowała Sisi
- idźcie beze mnie , ja pójdę do Jaroda - odpowiedziała lwica
- dobra , to chodźmy - odrzekł lew i skinął na lwicę , która miała z nim iść.
W tym czasie Zira i Nana obserwowały wszystkich zza krzaków.
- jak myślisz , czemu skaza z nią tu przyszedł ? - spytała Nana
- nie wiem , nie interesuje mnie to - burknęła lwica - zaczynamy
- teraz ? Skaza mówił , że .... - nie dokończyła
- zaczynamy ! - krzyknęła ze złością
- dobrze , a więc chodźmy - zrezygnowała matka bliźniaczek. Minutę później lwice były już w pobliżu Skazy i Sisi.
- Skaza ! - szepnęła Zira. Lew spojrzał na nią , ale zaraz zrozumiał , że Shoshana nie może jej zobaczyć. Mogłaby się domyśleć. Lwica miała już spojrzeć w kierunku tych ukrytych , ale on ją powstrzymał.
- wiesz - zaczął szybko , aby odwrócić jej uwagę - ładnie dziś wyglądasz. Ona się uśmiechnęła.
- dziękuje - powiedziała , lecz zauważyła jego dziwne zachowanie - coś nie tak ?
- nie , nie , nie - wypierał się - wszystko jest jak najbardziej TAK
- na pewno ? - roześmiała się
- na pewno - potwierdził - wiesz , może poszłabyś porozmawiać z Simbą , tak sam siedzi ?
- masz rację , pójdę po niego - stwierdziła
- a ja się przejdę - oznajmił. Gdy lwica już odeszła Zira i Nana wyszły z ukrycia.
- co wy wyprawiacie ?! - wydarł się na nie
- zaczynamy Skazo , to najodpowiedniejszy moment - powiedziała Zira
- dobrze , a więc zaczynajmy - potwierdził z uśmiechem
- Nana cię zaprowadzi na odpowiednie miejsce , a ja i hieny zajmiemy się resztą - tłumaczyła - twoim zadaniem będzie tylko zadać ostatni cios swemu bratu.
- a więc chodźmy - skinął na drugą lwice i poszli. Zira udała się na ,,miejsce zbrodni'' . Tam byli już Nuka , Spotty , Dotty i reszta stada. Na środku leżało jasne lwiątko.
- Zira po co to lwiątko ? - pytała Dotty mając złe przeczucia
- wykorzystam je do mojego planu - oznajmiła
- jak to wykorzystasz ?! - przestraszyła się
- normalnie! - krzyknęła
- co zamierzasz z nim zrobić ? - dopytywała się
- nie martw się nic mu się nie stanie - zapewniła nie dając odpowiedzi - chyba ....
- jak to chyba ?! ono jest bezbronne ! - kłóciła się
- zamknij się ! - ryknęła Zira
- nie pozwolę ci go wykorzystać - postanowiła
- nie pozwolisz ? Ty ? myślisz , że możesz mi się sprzeciwiać , lub mi rozkazywać ?! - wrzasnęła zdenerwowana i machnęła pazyrami , aby ją uderzyć. Nie udało jej się jednak to , ponieważ jej łapę zatrzymał w silnym uścisku Nuka.
- matko , nie - sprzeciwił się - nie pozwolę ci jej bić
- jak ty się zachowujesz wobec mnie ?! - krzyknęła , po czym uderzyła syna z taką siłą , że padł na ziemię nieruchomo.
- Nuka ! - pisknęła Dotty i przytuliła lwa
- zostaw go - zagroziła wyrodna matka - Nuka idziemy , masz patrzeć na zwycięstwo swego ojca , może chociaż tak nauczysz się czegoś od niego.- lew wstał i poszedł osłabiony za nią. Spotty przytuliła się do siostry , która miała łzy w oczach.
No i to tyle :P mam nadzieję , że się podobało i proszę o komentarze to może dodam wcześniej :D W następnym poście myślę , że stanie się dużo ciekawych rzeczy :P
piątek, 12 kwietnia 2013
Lwie życie 10
Jarod i Esme nie znaleźli już Spotty . Następnego dnia grupka przyjaciół się spotkała , ale tego dnia nie było Leo.
- cześć wszystkim - przywitała się Nala
- cześć - odpowiedziały chórem lwy
- a nie ma Leo ? - zdziwiła się
- nie, dziś nie może - powiedział Jarod
- spoko , a tak w ogóle Simba to kiedy te twoje urodziny ? - spytała zmęczona drogą
- jutro - oznajmił - a co do urodzin , Sisi chciałabyś się ze mną wybrać ? - po tym pytaniu każdy się uśmiechnął , oprócz oczywiście Esme. Byli szczęśliwi , że tak się dogadują i przede wszystkim , że Mufasa pogodził się z lwiczką.
- wiesz , chętnie ale idę z kimś innym - odpowiedziała. Wszyscy patrzyli się na nią jak na wariatkę. Kompletnie się tego nie spodziewali.
- jak to z kimś innym ?! - zdziwił się przyszły król
- no po prostu - uśmiechnęła się
- to może ja z tobą pójdę , Simba ! - wtrąciła się Esme. Jarod spochmurniał , bo jako że nie mógł znaleźć Spotty chciał prosić o towarzystwo właśnie ją.
- spoko - stwierdził przyszły solenizant zmieszany
- Z kim idziesz ?! - spytała Nala swoją przyjaciółkę. Ona i Simba zrobili się strasznie źli. Obydwoje pomyśleli sobie , że skoro Sisi nie idzie ani z nim , ani z Jarodem to musi iść z Leo. Znaczyłoby to , że przyjaciółka lwiczki zabrała jej partnera wiedząc , że ona coś do niego czuje , a Leo zrobił to samo Simbie.
- zobaczycie jutro - oznajmiła. To tylko przekonało ich kim jest ten lew. Spojrzeli tylko po sobie smętnie i już mieli zakończyć temat kiedy nagle odezwała się Nala:
- Jarod , to może pójdziesz ze mną skoro nie mamy pary - spytała. Zdziwiło to Sisi. Myślała , że jej przyjaciółka pójdzie z Leo. Nie przyszło jej do głowy , że ona pomyśli sobie to co sobie pomyślała.
- z wielką chęcią - odpowiedział z udawanym zapałem. Był bardzo zmartwiony o Spotty.
W tym czasie Skaza przechadzał się po złej ziemi. Spotkał tam parę hien , ale nie zwrócił na nie uwagi. Nagle ujrzał idącą do niego Zirę i Nanę. Pierwsza z nich od razu podskoczyła do lwa.
-witaj Skaza - zaczęła
- cześć Zira - odpowiedział znużony
- mam dla ciebie świetne wieści - oznajmiła
- doprawdy ? a jakie ? - spytał
- Jutro twój brat będzie martwy , a ty będziesz królem ! - krzyknęła , na co druga lwica się uśmiechnęła
- to miło ale jutro jestem zajęty - odpowiedział z ironią
- Skaza ! całe życie na to czekałeś , co jest ważniejsze ? - niedowierzała
- urodziny mojego bratanka - oznajmił
- nie cierpisz go i jego też zamierzamy zabić ! - przypomniała
- wiem , ale nie idę tam ze względu na niego ...... - syknął na samo wspomnienie o Simbie
- skoro nie ze względu na niego to ze względu na kogo ? - zaciekawiła się
- na pewno nie ze względu na ciebie ! - oburzył się jej ciekawością
- a więc kiedy zamierzasz ich zabić ? ! - spytała się
- pojutrze , masz plan ?
- tak , wszystko jest idealnie przygotowane - zaśmiała się szyderczo - hieny nam pomogą
- to dobrze , liczę na was ! - spoważniał i odszedł dumnie
- jak myślisz , po co on tam idzie ? - spytała Nana
- nie wiem , ale jutro się przekonamy - odpowiedziała Zira.
Po odejściu z polany wszyscy poszli w swoją stronę. Oprócz Simby i Nali.
- Jak myślisz z kim idzie? - pytał lew
- no z kim !? Z Leo - krzyknęła
- myślisz , że mogliby nam to zrobić ? - zwątpił
- że niby co ? - zdziwiła się
- no , bo mi się podoba Sisi i Leo o tym wie ! A tobie się podoba Leo i Sisi też pewnie o tym wie ! - krzyknął
- Co ?! - wrzasnęła - mnie się on wcale nie podoba , to idiota !
- jasne , a dlaczego niby jesteś zła na Sisi , że z nim idzie ? - zaśmiał się
- nie jestem zła !!!!!!! - wrzasnęła i skoczyła na niego tak , że nie mógł się ruszyć.
- nie no widać , że wcale nie jesteś - zadrwił
- Spadaj !
- a w ogóle jesteś pewna , że to on ?!
- w 100 % - zapewniała
- no dobra , ale jak się mylisz , to cię zabije.
Między skałami właśnie spacerował sobie Leo kiedy nagle podbiegł do niego Jarod.
- co ty wyprawiasz ? ! - krzyknął z daleka Jarod - zaburzyłeś krąg !
- co ?! jaki krąg ?! - zdziwił się lew.
- krąg : ty i Nala , Ja i Esme , Simba i Sisi ! - wrzasnął - a nie Ja i Nala , Esme i Simba a przede wszystkim nie ty i Sisi !!!!!
- ale o czym ty gadasz ?! - próbował mu się wtrącić
- o tym , że zaprosiłeś ją na urodziny i teraz nikt nie idzie z tym z kim chce ! No może oprócz Esme -,- niestety .- zbulwersował się
- emm , ale ja nikogo nie zapraszałem .... - oznajmił
- co ?! - zdziwił się Jarod
- to ! a teraz przestań się drzeć ! - uspokoił go
- dobra , dobra , ale skoro ty jej nie zaprosiłeś to z kim ona idzie ? Z Mufasą ? - walnął bezmyślnie
- tak na pewno z Mufasą! - przyznał Ironicznie patrząc na niego jak na idiotę.
Minęło kilka godzin od tej wymiany zdań po czym do Nali przybiegł zapłakany Mheetu.
- Nala ! - zaszlochał
- Mheetu , co ci jest ?! - zmartwiła się
- nie mam z kim iść na te urodziny ! - wyżalił się
- a Kika ? - zapytała
- idzie z tym twoim kolegą , bo ją zaprosił ! - krzyknął
- nie martw się .... - nagle oprzytomniała - Zaraz z jakim kolegą ?!
- Z Leo !
- co ?! - otworzyła szeroko oczy - ale przecież Leo idzie z Sisi !
- no właśnie nie idzie ! - wrzasnął - To twoja wina !
- niby czemu ?! - zdziwiła się - i czy na pewno on z nią idzie ?
- tak , na pewno ! - odpowiedział
- a dlaczego niby to moja wina ?
- bo gdybyś z nim poszła byłoby po sprawie ! - wyrzucił jej
- ale on mnie nie zaprosił ! - oburzyła się
- to ty go mogłaś zaprosić ! - kłócił się
- ale myślałam , że idzie z inną - broniła się
- to nie mogłaś go zapytać ? ! - nie przestawał krzyczeć
- wżyciu ! - powiedziała
- bo jesteś z kamienia , nie masz w ogóle uczuć ty stara jędzo ! - wybuchnął
- o ! przesadziłeś !
- wcale , że nie jakbyś nie była taka dumna i się go spytała to ty byś szła z kim chcesz i ja też ! - obwiniał ją.
- to nie takie proste ..... - zdziwiła się , że w wypowiedzi brata jest coś z prawdy
- proste jak bułka z masłem , tylko ty jesteś za tępa ! - wrzasnął
- zamknij się ! odkręcę to , pójdę do niego i odkręcę obiecuje !
- no mam nadzieję - oznajmił szczęśliwy , że osiągnął swój cel
Lwica była już na miejscu. Widziała Leo. Odezwała się ....
- cześć Leo - zaczęła
- witaj - odpowiedział pochmurnie
- walę prosto z mostu , czemu idziesz z Kiką ! - krzyknęła
- a co zazdrosna ? - zaśmiał się
- chciałbyś ! - oburzyła się - Mheetu chciał z nią iść !
- jasne tak sobie tłumacz ! - odpowiedział szyderczo
- jesteś beznadziejny !
- gdybyś nie poszła z Jarodem , tylko ze mną nie byłoby tego problemu ! - oznajmił
- wiesz co ?! - rzuciła
- co ?
- yyyy ,, eeee - nie wiedziała co dalej powiedzieć.
- dobra zgodzę się , żeby Mheetu z nią poszedł , ae pod jednym warunkiem ! - powiedział
- jakim ? - spytała
- powiesz mi , że mnie uwielbiasz ........ - zaśmiał się
- nigdy ! - wyparła się
- no to żegnaj , jestem tylko ciekaw co powiesz bratu .....
- jesteś chamem i łajdakiem - wyzwała go
- i tak wiem , że mnie kochasz , więc daruj sobie - drażnił ją
- zamknij się ! - zdenerwowała się strasznie
- no to jak mówisz czy może tłumaczysz się bratu ? - spytał
- dobrze ! - zrezygnowała
- więc ? - nakłaniał ją
- uwielbiam cię - powiedziała przez zęby z okropną miną
- wiesz co , mówisz jakbyś mnie w ogóle nie lubiła ...... - oznajmił całkiem poważnie po czym odszedł. Nala zdziwiła się tak ogromnie , że stała i nie wiedziała co powiedzieć. Nagle pobiegła za nim
- ej , Leo - krzyknęła
- co ?! - odpowiedział gniewnie
- przecież ...... - zaczęła
- oj daruj sobie - przerwał jej
- no Leo ..... - powiedziała smutnie - wiesz , ja - zawahała się - ja na prawdę cię uwielbiam . Lew nagle uśmiechnął się szyderczo.
- i co nie można było tak od razu ?
- ty kłamco ! - krzyknęła wściekła na niego za to , że udawał przejętego i wziął ją na litość.
- mówiłem , że mnie kochasz to nie wierzyłaś więc musiałem ci to udowodnić ..... - oświadczył
- ja wcale nie !.......... - już chciała krzyknąć
- wiem , wiem - przerwał jej - też cię kocham , ale muszę coś jeszcze załatwić więc pa !
- ale ..... - próbowała coś powiedzieć zrezygnowana
- no niestety , muszę iść , ale nie długo się spotkamy skarbie nie przejmuj się - powiedział po czym odszedł w zaroślach . Lwica patrzyła się w drzewo i nie wypowiedziała już ani jednego słowa.
To już 10 rozdział ! Mam nadzieję ,że wam się podoba i proszę o komentarze to dla mnie bardzo ważne a ostatnio i nie było ich za wiele. W zasadzie ogólnie nie ma ich zawiele więc proszę skomentujcie :P
- cześć wszystkim - przywitała się Nala
- cześć - odpowiedziały chórem lwy
- a nie ma Leo ? - zdziwiła się
- nie, dziś nie może - powiedział Jarod
- spoko , a tak w ogóle Simba to kiedy te twoje urodziny ? - spytała zmęczona drogą
- jutro - oznajmił - a co do urodzin , Sisi chciałabyś się ze mną wybrać ? - po tym pytaniu każdy się uśmiechnął , oprócz oczywiście Esme. Byli szczęśliwi , że tak się dogadują i przede wszystkim , że Mufasa pogodził się z lwiczką.
- wiesz , chętnie ale idę z kimś innym - odpowiedziała. Wszyscy patrzyli się na nią jak na wariatkę. Kompletnie się tego nie spodziewali.
- jak to z kimś innym ?! - zdziwił się przyszły król
- no po prostu - uśmiechnęła się
- to może ja z tobą pójdę , Simba ! - wtrąciła się Esme. Jarod spochmurniał , bo jako że nie mógł znaleźć Spotty chciał prosić o towarzystwo właśnie ją.
- spoko - stwierdził przyszły solenizant zmieszany
- Z kim idziesz ?! - spytała Nala swoją przyjaciółkę. Ona i Simba zrobili się strasznie źli. Obydwoje pomyśleli sobie , że skoro Sisi nie idzie ani z nim , ani z Jarodem to musi iść z Leo. Znaczyłoby to , że przyjaciółka lwiczki zabrała jej partnera wiedząc , że ona coś do niego czuje , a Leo zrobił to samo Simbie.
- zobaczycie jutro - oznajmiła. To tylko przekonało ich kim jest ten lew. Spojrzeli tylko po sobie smętnie i już mieli zakończyć temat kiedy nagle odezwała się Nala:
- Jarod , to może pójdziesz ze mną skoro nie mamy pary - spytała. Zdziwiło to Sisi. Myślała , że jej przyjaciółka pójdzie z Leo. Nie przyszło jej do głowy , że ona pomyśli sobie to co sobie pomyślała.
- z wielką chęcią - odpowiedział z udawanym zapałem. Był bardzo zmartwiony o Spotty.
W tym czasie Skaza przechadzał się po złej ziemi. Spotkał tam parę hien , ale nie zwrócił na nie uwagi. Nagle ujrzał idącą do niego Zirę i Nanę. Pierwsza z nich od razu podskoczyła do lwa.
-witaj Skaza - zaczęła
- cześć Zira - odpowiedział znużony
- mam dla ciebie świetne wieści - oznajmiła
- doprawdy ? a jakie ? - spytał
- Jutro twój brat będzie martwy , a ty będziesz królem ! - krzyknęła , na co druga lwica się uśmiechnęła
- to miło ale jutro jestem zajęty - odpowiedział z ironią
- Skaza ! całe życie na to czekałeś , co jest ważniejsze ? - niedowierzała
- urodziny mojego bratanka - oznajmił
- nie cierpisz go i jego też zamierzamy zabić ! - przypomniała
- wiem , ale nie idę tam ze względu na niego ...... - syknął na samo wspomnienie o Simbie
- skoro nie ze względu na niego to ze względu na kogo ? - zaciekawiła się
- na pewno nie ze względu na ciebie ! - oburzył się jej ciekawością
- a więc kiedy zamierzasz ich zabić ? ! - spytała się
- pojutrze , masz plan ?
- tak , wszystko jest idealnie przygotowane - zaśmiała się szyderczo - hieny nam pomogą
- to dobrze , liczę na was ! - spoważniał i odszedł dumnie
- jak myślisz , po co on tam idzie ? - spytała Nana
- nie wiem , ale jutro się przekonamy - odpowiedziała Zira.
Po odejściu z polany wszyscy poszli w swoją stronę. Oprócz Simby i Nali.
- Jak myślisz z kim idzie? - pytał lew
- no z kim !? Z Leo - krzyknęła
- myślisz , że mogliby nam to zrobić ? - zwątpił
- że niby co ? - zdziwiła się
- no , bo mi się podoba Sisi i Leo o tym wie ! A tobie się podoba Leo i Sisi też pewnie o tym wie ! - krzyknął
- Co ?! - wrzasnęła - mnie się on wcale nie podoba , to idiota !
- jasne , a dlaczego niby jesteś zła na Sisi , że z nim idzie ? - zaśmiał się
- nie jestem zła !!!!!!! - wrzasnęła i skoczyła na niego tak , że nie mógł się ruszyć.
- nie no widać , że wcale nie jesteś - zadrwił
- Spadaj !
- a w ogóle jesteś pewna , że to on ?!
- w 100 % - zapewniała
- no dobra , ale jak się mylisz , to cię zabije.
Między skałami właśnie spacerował sobie Leo kiedy nagle podbiegł do niego Jarod.
- co ty wyprawiasz ? ! - krzyknął z daleka Jarod - zaburzyłeś krąg !
- co ?! jaki krąg ?! - zdziwił się lew.
- krąg : ty i Nala , Ja i Esme , Simba i Sisi ! - wrzasnął - a nie Ja i Nala , Esme i Simba a przede wszystkim nie ty i Sisi !!!!!
- ale o czym ty gadasz ?! - próbował mu się wtrącić
- o tym , że zaprosiłeś ją na urodziny i teraz nikt nie idzie z tym z kim chce ! No może oprócz Esme -,- niestety .- zbulwersował się
- emm , ale ja nikogo nie zapraszałem .... - oznajmił
- co ?! - zdziwił się Jarod
- to ! a teraz przestań się drzeć ! - uspokoił go
- dobra , dobra , ale skoro ty jej nie zaprosiłeś to z kim ona idzie ? Z Mufasą ? - walnął bezmyślnie
- tak na pewno z Mufasą! - przyznał Ironicznie patrząc na niego jak na idiotę.
Minęło kilka godzin od tej wymiany zdań po czym do Nali przybiegł zapłakany Mheetu.
- Nala ! - zaszlochał
- Mheetu , co ci jest ?! - zmartwiła się
- nie mam z kim iść na te urodziny ! - wyżalił się
- a Kika ? - zapytała
- idzie z tym twoim kolegą , bo ją zaprosił ! - krzyknął
- nie martw się .... - nagle oprzytomniała - Zaraz z jakim kolegą ?!
- Z Leo !
- co ?! - otworzyła szeroko oczy - ale przecież Leo idzie z Sisi !
- no właśnie nie idzie ! - wrzasnął - To twoja wina !
- niby czemu ?! - zdziwiła się - i czy na pewno on z nią idzie ?
- tak , na pewno ! - odpowiedział
- a dlaczego niby to moja wina ?
- bo gdybyś z nim poszła byłoby po sprawie ! - wyrzucił jej
- ale on mnie nie zaprosił ! - oburzyła się
- to ty go mogłaś zaprosić ! - kłócił się
- ale myślałam , że idzie z inną - broniła się
- to nie mogłaś go zapytać ? ! - nie przestawał krzyczeć
- wżyciu ! - powiedziała
- bo jesteś z kamienia , nie masz w ogóle uczuć ty stara jędzo ! - wybuchnął
- o ! przesadziłeś !
- wcale , że nie jakbyś nie była taka dumna i się go spytała to ty byś szła z kim chcesz i ja też ! - obwiniał ją.
- to nie takie proste ..... - zdziwiła się , że w wypowiedzi brata jest coś z prawdy
- proste jak bułka z masłem , tylko ty jesteś za tępa ! - wrzasnął
- zamknij się ! odkręcę to , pójdę do niego i odkręcę obiecuje !
- no mam nadzieję - oznajmił szczęśliwy , że osiągnął swój cel
Lwica była już na miejscu. Widziała Leo. Odezwała się ....
- cześć Leo - zaczęła
- witaj - odpowiedział pochmurnie
- walę prosto z mostu , czemu idziesz z Kiką ! - krzyknęła
- a co zazdrosna ? - zaśmiał się
- chciałbyś ! - oburzyła się - Mheetu chciał z nią iść !
- jasne tak sobie tłumacz ! - odpowiedział szyderczo
- jesteś beznadziejny !
- gdybyś nie poszła z Jarodem , tylko ze mną nie byłoby tego problemu ! - oznajmił
- wiesz co ?! - rzuciła
- co ?
- yyyy ,, eeee - nie wiedziała co dalej powiedzieć.
- dobra zgodzę się , żeby Mheetu z nią poszedł , ae pod jednym warunkiem ! - powiedział
- jakim ? - spytała
- powiesz mi , że mnie uwielbiasz ........ - zaśmiał się
- nigdy ! - wyparła się
- no to żegnaj , jestem tylko ciekaw co powiesz bratu .....
- jesteś chamem i łajdakiem - wyzwała go
- i tak wiem , że mnie kochasz , więc daruj sobie - drażnił ją
- zamknij się ! - zdenerwowała się strasznie
- no to jak mówisz czy może tłumaczysz się bratu ? - spytał
- dobrze ! - zrezygnowała
- więc ? - nakłaniał ją
- uwielbiam cię - powiedziała przez zęby z okropną miną
- wiesz co , mówisz jakbyś mnie w ogóle nie lubiła ...... - oznajmił całkiem poważnie po czym odszedł. Nala zdziwiła się tak ogromnie , że stała i nie wiedziała co powiedzieć. Nagle pobiegła za nim
- ej , Leo - krzyknęła
- co ?! - odpowiedział gniewnie
- przecież ...... - zaczęła
- oj daruj sobie - przerwał jej
- no Leo ..... - powiedziała smutnie - wiesz , ja - zawahała się - ja na prawdę cię uwielbiam . Lew nagle uśmiechnął się szyderczo.
- i co nie można było tak od razu ?
- ty kłamco ! - krzyknęła wściekła na niego za to , że udawał przejętego i wziął ją na litość.
- mówiłem , że mnie kochasz to nie wierzyłaś więc musiałem ci to udowodnić ..... - oświadczył
- ja wcale nie !.......... - już chciała krzyknąć
- wiem , wiem - przerwał jej - też cię kocham , ale muszę coś jeszcze załatwić więc pa !
- ale ..... - próbowała coś powiedzieć zrezygnowana
- no niestety , muszę iść , ale nie długo się spotkamy skarbie nie przejmuj się - powiedział po czym odszedł w zaroślach . Lwica patrzyła się w drzewo i nie wypowiedziała już ani jednego słowa.
To już 10 rozdział ! Mam nadzieję ,że wam się podoba i proszę o komentarze to dla mnie bardzo ważne a ostatnio i nie było ich za wiele. W zasadzie ogólnie nie ma ich zawiele więc proszę skomentujcie :P
wtorek, 9 kwietnia 2013
Uwaga !
O to mój drugi blog o trochę innej tematyce , ale zapraszam : http://dekadaonedirection.blogspot.com/
Czekam na wasze komentarze :P
Czekam na wasze komentarze :P
Łucja
sobota, 6 kwietnia 2013
Lwie życie 9
Nuka obudził się rano i od razu pomyślał o Dotty . Biorąc pod uwagę , że dopiero wstał , zapomniał bieg wczorajszych wydarzeń. Gdy sobie je jednak przypomniał poczuł w sercu coś czego nie można opisać i nazwać. Jedyna osoba , na której mu zależało na tym świecie to była właśnie ona. Nienawiść do Simby , z którym ją zobaczył wzrastała za każdym razem kiedy młody lew wyobrażał sobie , że przyszły król może mu zabrać jego jedyny sens życia.
- to przyszły król - pomyślał - nie mam z nim najmniejszych szans .......
Nagle zza szarej skały , jakich było na złej ziemi pełno , wychylił się obiekt jego snów i marzeń.
- cześć , Nuka - zaczęła Dotty - obiecałam ci cały dzisiejszy dzień i oto jestem !
- cześć - odpowiedział jakby nie słysząc jej dalszej wypowiedzi
- coś ty dzisiaj taki smętny ? - spytała - pewnie jeszcze się nie rozbudziłeś śpiochu ! - odpowiedziała sama sobie
- pewnie tak - przyznał , sam w to nie wierząc
- no to gdzie mnie zabierzesz ? - rzuciła uśmiechnięta
- a co proponujesz - burknął znużony
- nie wiem , jestem do twojej dyspozycji ty wymyślasz resztę - oświadczyła stanowczo , zauważając powoli , że coś jest nie tak.
- nie mam pomysłu - stwierdził
- Nuka , co się stało ? - spytała już pewna niepokoju w duszy przyjaciela
- nic takiego - odpowiedział speszony nie chcąc żeby lwica dowiedziała się o czymkolwiek .
- przecież widzę , mi możesz powiedzieć ..... - zagwarantowała
- Dotty - zaczął - nie złamałabyś danego mi słowa prawda ? - zapytał , wyraźnie potem tego żałując. Lwica stanęła jak wryta. - tu chodzi na pewno o Simbę i Leo ! widział nas ! - pomyślała po czym zorientowała się , że lew czeka na odpowiedź
- ależ oczywiście , że nie - zapewniła starając się aby nie wykrył zmieszania w jej głosie.
- to dobrze - stwierdził z ulgą i podskoczył do niej - chodźmy porozmawiać na naszej ulubionej skale - zaproponował
- świetny pomysł - przyznała , po czym ruszyła z nim w jej kierunku.
W tym czasie Sisi i Simba byli już na nogach. Dzień był bardzo ładny , dlatego postanowili się przejść po lwiej ziemi.
- co słychać u Leo i Jaroda - Spytała Shoshana - dawno się z nimi nie widziałam
- wszystko dobrze - stwierdził - poznaliśmy takie dwie lwice Spotty i Dotty
- aha - zaśmiała się - dlatego teraz cię tak ciągle nie ma
- a co zazdrosna ? - spytał z uśmiechem
- a powinnam ? - odpowiedziała równie rozbawiona
- nie - przyznał - tak naprawdę Jarodowi spodobała się jedna z nich i to tak na poważnie , choć znają się krótko.
- Jarodowi ? - zdziwiła się - myślałam , że po za Esme świata nie widzi , a tu proszę ....
- teraz już chyba w ogóle o niej nie myśli - przyznał - kiedy jest ze Spotty to zmienia się nie do poznania , oczywiście na lepsze.
- co masz na myśli ? - spytała lwica
- jest odważniejszy i widać , że szczęśliwszy.
W tym momencie usiedli sobie przy skałach. Skaza ich dostrzegł i postanowił podsłuchać o czym rozmawiają.
- to świetnie - ucieszyła się , nie tylko z szczęścia przyjaciela , ale i także z tego , że nie będzie już przez swoje uczucie wykorzystywany przez Esme. - A Leo je lubi ?
- tak , bardzo - stwierdził Simba
- ale , tak bardzo , bardzo ? - przeraziła się
- nie martw się on i tak zawsze będzie uwielbiał tylko Nalę - zaśmiał się
- to dobrze , bo już się bałam - uspokoiła się .
- ja też je , bardzo lubię - stwierdził opryskliwie - a może i bardzo , bardzo - drażnił się
- oh , aleś ty zabawny - pomyślał Skaza z mdlejącą miną
- i tak wiem , że mnie lubisz najbardziej ! - wrzasnęła lwica - nie uwierzę ci , że jest inaczej - zażartowała
- chciałabyś - powiedział i wywrócił ją po czym położył się koło niej.
- Simba , co zrobisz jak zostaniesz królem ? - spytała
- wezmę cię na królową - zaśmiał się
- nie żartuj sobie - powiedziała waląc go lekko po głowie - pytam się na poważnie
- a ja ci poważnie odpowiadam - oznajmił już stanowczym tonem.
- przestań - zawstydziła się
- a co nie chciałabyś być królową ? - udał zdziwienie
- królową bym chciała , ale całe piękno zasłania fakt , że musiałabym za ciebie wyjść - zaśmiała się , po czym dyskusja ciągnęła się dalej.
- królową to ona będzie , ale nie za TWOJEGO panowania , Simba - pomyślał Skaza - widzę , że twój czas zbliża się do nieuchronnego końca - stwierdził i odszedł z podłym uśmiechem na twarzy , nie zauważony przez młode lwy.
Na polanę przyszła Spotty. Czekała na Jaroda. Patrzyła się na dwa lwiątka bawiące się ze sobą. Byli to Kika i Mheetu.
Dziwiła się , że bawią się wesoło i są szczęśliwi tak blisko domu. Ona zawsze ze swoją siostrą uciekały jak najdalej od domu , bo tak czuły się bezpieczniej. Kiedy wracały spotykały ich same nieprzyjemności. Ich matkę tak na prawdę nigdy nie obchodziło co się z nimi dzieje. Dla niej liczyło się tylko zdanie Ziry , która była przywódczynią stada na złej ziemi. Nagle z myśli wyrwało ją nawoływanie Jaroda.
- cześć - przywitał się
- witaj - odpowiedziała i liznęła go po policzku
- co dziś robimy ? - spytał
- nie wiem - oznajmiła
- może pokażesz mi gdzie mieszkasz ? - zaproponował
- lepiej nie - zmieszała się lwica
- dlaczego ? - zdziwił się
- nie chcę - stwierdziła obawiając się reakcji Ziry i jej matki Nany , po poznaniu Jaroda
- proszę ! - przytulił się do niej
- no dobrze - stwierdziła , lecz wcale nie zamierzała pokazywać swojego domu.
Sarabi , Sarafina i Mufasa właśnie naradzali się co zrobić z urodzinami Simby.
- może po prostu zaproście jego przyjaciół i rodzinę - oznajmiła siostra królowej
- też tak myślę - powiedziała Sarabi - on i jego koledzy są już prawie dorośli , przyjdą w parach i będzie świetna zabawa
- no dobra , trzeba tylko zapytać Simby czy ten pomysł mu się podoba - stwierdził król
- a co ? - wtrąciła się Sisi , która właśnie wróciła z przyszłym królem.
- planujemy przyjęcie urodzinowe - odpowiedział Mufasa - Simba postanowiliśmy zaprosić twoich kolegów i najbliższą rodzinę
- spoko , nie ma sprawy - odpowiedział młody lew - Sisi chciałabyś mi towarzyszyć na przyjęciu ? - spytał. Lwica chciała już odpowiedzieć kiedy nagle wtrącił się król.
- nie wolałbyś , żeby to była Nala ? - oznajmił pośpiesznie
- Nala to moja kuzynka - odpowiedział zdenerwowany na ojca , za kolejne zaczepki wobec Shoshany
- lepiej iść z kuzynką , niż ... - zaczął Mufasa
- Mufasa ! - przerwała mu Sarabi
- niż z kim !? - wrzasnęła Sisi ze łzami w oczach - no dokończ !
- wolałabyś nie ... - stwierdził władca mierząc ją wzrokiem.
- przestań mnie obwiniać za śmierć twojego syna ! - wybuchnęła - ty zabijasz antylopy i hieny , hieny zabiły moją matkę , a ona Ahdiego ! to jest ten idiotyczny krąg życia , o którym opowiadałeś Simbie gdy byliśmy mali ! więc teraz go przestrzegaj i pogódź się z tym , że ja nie mam z tym nic wspólnego ! - krzyczała z płaczem po czym wybiegła z jaskini. Wszystkich zamurowało , a szczególnie Mufase . Lwica nigdy tak nie mówiła.
- zadowolony ?! - spytał jego syn nie czekając na odpowiedź , po czym wyszedł , a za raz po nim Sarabi i Sarafina.
- Zazu ! - krzyknął król - ogłoś wszystkim o urodzinach mojego syna i zobacz gdzie pobiegła Shoshana
- tak jest , panie - odpowiedział sprawnie ptak. O urodzinach w mgnieniu oka dowiedzieli się już wszyscy. Każdy się cieszył , że przyszły władca dorasta oprócz oczywiście Skazy. Tego dnia siedział sobie u siebie. Nagle wpadła do niego rozpłakana Sisi i opowiedziała mu wszystko.
- ach , ten Mufasa - zaczął - nie przejmuj się nim
- jak mam się nim nie przejmować ?! - spytała - mam już tego dosyć ....
- to niedługo minie , obiecuję ci to - oznajmił wściekły na brata.
- nawet nie pozwolił iść mi z Simbą na jego urodziny - wyżaliła się
- bo jest głupi ! - oznajmił - a na jego urodziny możesz iść ze mną
- na prawdę ? - spojrzała na niego zdziwiona
- no może nie jestem młodym , przystojnym przyszłym królem , ale do czegoś się chyba nadam , nie ? - zaśmiał się
- dla mnie jesteś w sam raz - uśmiechnęła się po czym liznęła go po pysku. Nagle do jaskini wszedł Mufasa.
- o witaj braciszku , jeszcze się nie wyżyłeś ? - spytał ironicznie Skaza
- odsuń się chce pogadać z Sisi - oznajmił król
- coś nie prawdopodobnego , nasz władca zniża się do tak niskiego poziomu aby z nami rozmawiać ? burknął opryskliwie.
- Taka , daj spokój - odezwała się lwica po czym zwróciła się do Mufasy - czego chcesz ?
- chciałbym cię przeprosić , Sisi - zaczął - wiem , że to nie twoja wina , ale musisz zrozumieć , że śmierć mojego syna była czymś strasznym i ......
- wiem - przerwała mu - rozumiem cię , ale ja nie mam z tym nic wspólnego
- teraz już to wiem - oznajmił - miałaś rację , to krąg życia , trzeba się pogodzić z utratą bliskich.
- a więc wybaczysz mi ? - spytała z nadzieją
- nie mam czego - odpowiedział zdziwiony tym pytaniem - to ty mi wybacz i pozwól się o ciebie troszczyć tak jak Sarabi.
- no pewnie ! - ucieszyła się i przytuliła do niego.
- a jeśli chodzi o te urodziny , to jak najbardziej powinnaś towarzyszyć Simbie , jeśli chcesz - oznajmił wesoło
- to świetnie ! - odpowiedziała. Nagle spojrzała na Skazę i przypomniała sobie jak ją wspierał - ale ja nie chcę , bo już idę z kimś innym - oznajmiła.
- aha - powiedział zmieszany król - no to będę już szedł i na pewno jakoś wynagrodzę ci moje zachowanie
- nie ma sprawy - stwierdziła. Mufasa wyszedł.
- czemu nie zgodziłaś się iść z Simbą ? - spytał Taka mierząc z daleka wzrokiem swojego odchodzącego brata.
- bo wolę iść z tobą - uśmiechnęła się - będę już lecieć , dzięki
- do zobaczenia - odpowiedział przyglądając się jej uważnie
- cześć.
Spotty zaprowadziła Jaroda do pięknego lasku i przedstawiła go jako swój dom.
- pięknie tu - przyznał lew
- dzięki - uśmiechnęła się sztucznie
- a gdzie twoja rodzina ? jakoś tu cicho - zdziwił się
- pewnie na polowaniach - skłamała
- a no tak - odpowiedział . Nagle zza krzaków wyłoniła się Esme
- o cześć Jarod , jaki zbieg okoliczności - zaczęła
- cześć , co tam u ciebie ? - zapytał - a tak w ogóle to jest Spotty - przedstawił ją
- cześć - przywitała się Esme
- witaj - odpowiedziała lwica.
Spacerowali sobie we trójkę całe popołudnie . Lew zobaczył coś podejrzanego i postanowił to sprawdzić. Lwice zostały same.
- jesteś przyjaciółką Jaroda ? - spytała brązowa lwica.
- tak - stwierdziła Spotty - można tak powiedzieć ....
- ja jestem jego narzeczoną - skłamała Esme
- co ?! - zdziwiła się
- no tak , nasi rodzice planowali to od początku - powiedziała
- jak to ? - zasmuciła się
- no tak , nie mówił ci ? - udała zdziwienie
- jakoś nie wspomniał - przyznała już zdenerwowana. Dostrzegły obydwie , że lew wraca
- powiedz mu , że coś mi wypadło , cześć. - pożegnała się Spotty i z ogromnym smutkiem pobiegła do domu.
- gdzie Spotty ? - zdziwił się
- nie wiem , poszła w twoim kierunku ...... - ponownie skłamała
- nie widziałem jej ! - przeraził się - a co jeśli wpadła do rzeki ?
- sprawdźmy to ! - udała przejętą i ruszyła na ,,poszukiwania''.
Mam nadzieję , że wam się podobał ten rozdział i proszę o komentarze , to dla mnie bardzo ważne :P
- to przyszły król - pomyślał - nie mam z nim najmniejszych szans .......
Nagle zza szarej skały , jakich było na złej ziemi pełno , wychylił się obiekt jego snów i marzeń.
- cześć , Nuka - zaczęła Dotty - obiecałam ci cały dzisiejszy dzień i oto jestem !
- cześć - odpowiedział jakby nie słysząc jej dalszej wypowiedzi
- coś ty dzisiaj taki smętny ? - spytała - pewnie jeszcze się nie rozbudziłeś śpiochu ! - odpowiedziała sama sobie
- pewnie tak - przyznał , sam w to nie wierząc
- no to gdzie mnie zabierzesz ? - rzuciła uśmiechnięta
- a co proponujesz - burknął znużony
- nie wiem , jestem do twojej dyspozycji ty wymyślasz resztę - oświadczyła stanowczo , zauważając powoli , że coś jest nie tak.
- nie mam pomysłu - stwierdził
- Nuka , co się stało ? - spytała już pewna niepokoju w duszy przyjaciela
- nic takiego - odpowiedział speszony nie chcąc żeby lwica dowiedziała się o czymkolwiek .
- przecież widzę , mi możesz powiedzieć ..... - zagwarantowała
- Dotty - zaczął - nie złamałabyś danego mi słowa prawda ? - zapytał , wyraźnie potem tego żałując. Lwica stanęła jak wryta. - tu chodzi na pewno o Simbę i Leo ! widział nas ! - pomyślała po czym zorientowała się , że lew czeka na odpowiedź
- ależ oczywiście , że nie - zapewniła starając się aby nie wykrył zmieszania w jej głosie.
- to dobrze - stwierdził z ulgą i podskoczył do niej - chodźmy porozmawiać na naszej ulubionej skale - zaproponował
- świetny pomysł - przyznała , po czym ruszyła z nim w jej kierunku.
W tym czasie Sisi i Simba byli już na nogach. Dzień był bardzo ładny , dlatego postanowili się przejść po lwiej ziemi.
- co słychać u Leo i Jaroda - Spytała Shoshana - dawno się z nimi nie widziałam
- wszystko dobrze - stwierdził - poznaliśmy takie dwie lwice Spotty i Dotty
- aha - zaśmiała się - dlatego teraz cię tak ciągle nie ma
- a co zazdrosna ? - spytał z uśmiechem
- a powinnam ? - odpowiedziała równie rozbawiona
- nie - przyznał - tak naprawdę Jarodowi spodobała się jedna z nich i to tak na poważnie , choć znają się krótko.
- Jarodowi ? - zdziwiła się - myślałam , że po za Esme świata nie widzi , a tu proszę ....
- teraz już chyba w ogóle o niej nie myśli - przyznał - kiedy jest ze Spotty to zmienia się nie do poznania , oczywiście na lepsze.
- co masz na myśli ? - spytała lwica
- jest odważniejszy i widać , że szczęśliwszy.
W tym momencie usiedli sobie przy skałach. Skaza ich dostrzegł i postanowił podsłuchać o czym rozmawiają.
- to świetnie - ucieszyła się , nie tylko z szczęścia przyjaciela , ale i także z tego , że nie będzie już przez swoje uczucie wykorzystywany przez Esme. - A Leo je lubi ?
- tak , bardzo - stwierdził Simba
- ale , tak bardzo , bardzo ? - przeraziła się
- nie martw się on i tak zawsze będzie uwielbiał tylko Nalę - zaśmiał się
- to dobrze , bo już się bałam - uspokoiła się .
- ja też je , bardzo lubię - stwierdził opryskliwie - a może i bardzo , bardzo - drażnił się
- oh , aleś ty zabawny - pomyślał Skaza z mdlejącą miną
- i tak wiem , że mnie lubisz najbardziej ! - wrzasnęła lwica - nie uwierzę ci , że jest inaczej - zażartowała
- chciałabyś - powiedział i wywrócił ją po czym położył się koło niej.
- Simba , co zrobisz jak zostaniesz królem ? - spytała
- wezmę cię na królową - zaśmiał się
- nie żartuj sobie - powiedziała waląc go lekko po głowie - pytam się na poważnie
- a ja ci poważnie odpowiadam - oznajmił już stanowczym tonem.
- przestań - zawstydziła się
- a co nie chciałabyś być królową ? - udał zdziwienie
- królową bym chciała , ale całe piękno zasłania fakt , że musiałabym za ciebie wyjść - zaśmiała się , po czym dyskusja ciągnęła się dalej.
- królową to ona będzie , ale nie za TWOJEGO panowania , Simba - pomyślał Skaza - widzę , że twój czas zbliża się do nieuchronnego końca - stwierdził i odszedł z podłym uśmiechem na twarzy , nie zauważony przez młode lwy.
Na polanę przyszła Spotty. Czekała na Jaroda. Patrzyła się na dwa lwiątka bawiące się ze sobą. Byli to Kika i Mheetu.
Dziwiła się , że bawią się wesoło i są szczęśliwi tak blisko domu. Ona zawsze ze swoją siostrą uciekały jak najdalej od domu , bo tak czuły się bezpieczniej. Kiedy wracały spotykały ich same nieprzyjemności. Ich matkę tak na prawdę nigdy nie obchodziło co się z nimi dzieje. Dla niej liczyło się tylko zdanie Ziry , która była przywódczynią stada na złej ziemi. Nagle z myśli wyrwało ją nawoływanie Jaroda.
- cześć - przywitał się
- witaj - odpowiedziała i liznęła go po policzku
- co dziś robimy ? - spytał
- nie wiem - oznajmiła
- może pokażesz mi gdzie mieszkasz ? - zaproponował
- lepiej nie - zmieszała się lwica
- dlaczego ? - zdziwił się
- nie chcę - stwierdziła obawiając się reakcji Ziry i jej matki Nany , po poznaniu Jaroda
- proszę ! - przytulił się do niej
- no dobrze - stwierdziła , lecz wcale nie zamierzała pokazywać swojego domu.
Sarabi , Sarafina i Mufasa właśnie naradzali się co zrobić z urodzinami Simby.
- może po prostu zaproście jego przyjaciół i rodzinę - oznajmiła siostra królowej
- też tak myślę - powiedziała Sarabi - on i jego koledzy są już prawie dorośli , przyjdą w parach i będzie świetna zabawa
- no dobra , trzeba tylko zapytać Simby czy ten pomysł mu się podoba - stwierdził król
- a co ? - wtrąciła się Sisi , która właśnie wróciła z przyszłym królem.
- planujemy przyjęcie urodzinowe - odpowiedział Mufasa - Simba postanowiliśmy zaprosić twoich kolegów i najbliższą rodzinę
- spoko , nie ma sprawy - odpowiedział młody lew - Sisi chciałabyś mi towarzyszyć na przyjęciu ? - spytał. Lwica chciała już odpowiedzieć kiedy nagle wtrącił się król.
- nie wolałbyś , żeby to była Nala ? - oznajmił pośpiesznie
- Nala to moja kuzynka - odpowiedział zdenerwowany na ojca , za kolejne zaczepki wobec Shoshany
- lepiej iść z kuzynką , niż ... - zaczął Mufasa
- Mufasa ! - przerwała mu Sarabi
- niż z kim !? - wrzasnęła Sisi ze łzami w oczach - no dokończ !
- wolałabyś nie ... - stwierdził władca mierząc ją wzrokiem.
- przestań mnie obwiniać za śmierć twojego syna ! - wybuchnęła - ty zabijasz antylopy i hieny , hieny zabiły moją matkę , a ona Ahdiego ! to jest ten idiotyczny krąg życia , o którym opowiadałeś Simbie gdy byliśmy mali ! więc teraz go przestrzegaj i pogódź się z tym , że ja nie mam z tym nic wspólnego ! - krzyczała z płaczem po czym wybiegła z jaskini. Wszystkich zamurowało , a szczególnie Mufase . Lwica nigdy tak nie mówiła.
- zadowolony ?! - spytał jego syn nie czekając na odpowiedź , po czym wyszedł , a za raz po nim Sarabi i Sarafina.
- Zazu ! - krzyknął król - ogłoś wszystkim o urodzinach mojego syna i zobacz gdzie pobiegła Shoshana
- tak jest , panie - odpowiedział sprawnie ptak. O urodzinach w mgnieniu oka dowiedzieli się już wszyscy. Każdy się cieszył , że przyszły władca dorasta oprócz oczywiście Skazy. Tego dnia siedział sobie u siebie. Nagle wpadła do niego rozpłakana Sisi i opowiedziała mu wszystko.
- ach , ten Mufasa - zaczął - nie przejmuj się nim
- jak mam się nim nie przejmować ?! - spytała - mam już tego dosyć ....
- to niedługo minie , obiecuję ci to - oznajmił wściekły na brata.
- nawet nie pozwolił iść mi z Simbą na jego urodziny - wyżaliła się
- bo jest głupi ! - oznajmił - a na jego urodziny możesz iść ze mną
- na prawdę ? - spojrzała na niego zdziwiona
- no może nie jestem młodym , przystojnym przyszłym królem , ale do czegoś się chyba nadam , nie ? - zaśmiał się
- dla mnie jesteś w sam raz - uśmiechnęła się po czym liznęła go po pysku. Nagle do jaskini wszedł Mufasa.
- o witaj braciszku , jeszcze się nie wyżyłeś ? - spytał ironicznie Skaza
- odsuń się chce pogadać z Sisi - oznajmił król
- coś nie prawdopodobnego , nasz władca zniża się do tak niskiego poziomu aby z nami rozmawiać ? burknął opryskliwie.
- Taka , daj spokój - odezwała się lwica po czym zwróciła się do Mufasy - czego chcesz ?
- chciałbym cię przeprosić , Sisi - zaczął - wiem , że to nie twoja wina , ale musisz zrozumieć , że śmierć mojego syna była czymś strasznym i ......
- wiem - przerwała mu - rozumiem cię , ale ja nie mam z tym nic wspólnego
- teraz już to wiem - oznajmił - miałaś rację , to krąg życia , trzeba się pogodzić z utratą bliskich.
- a więc wybaczysz mi ? - spytała z nadzieją
- nie mam czego - odpowiedział zdziwiony tym pytaniem - to ty mi wybacz i pozwól się o ciebie troszczyć tak jak Sarabi.
- no pewnie ! - ucieszyła się i przytuliła do niego.
- a jeśli chodzi o te urodziny , to jak najbardziej powinnaś towarzyszyć Simbie , jeśli chcesz - oznajmił wesoło
- to świetnie ! - odpowiedziała. Nagle spojrzała na Skazę i przypomniała sobie jak ją wspierał - ale ja nie chcę , bo już idę z kimś innym - oznajmiła.
- aha - powiedział zmieszany król - no to będę już szedł i na pewno jakoś wynagrodzę ci moje zachowanie
- nie ma sprawy - stwierdziła. Mufasa wyszedł.
- czemu nie zgodziłaś się iść z Simbą ? - spytał Taka mierząc z daleka wzrokiem swojego odchodzącego brata.
- bo wolę iść z tobą - uśmiechnęła się - będę już lecieć , dzięki
- do zobaczenia - odpowiedział przyglądając się jej uważnie
- cześć.
Spotty zaprowadziła Jaroda do pięknego lasku i przedstawiła go jako swój dom.
- pięknie tu - przyznał lew
- dzięki - uśmiechnęła się sztucznie
- a gdzie twoja rodzina ? jakoś tu cicho - zdziwił się
- pewnie na polowaniach - skłamała
- a no tak - odpowiedział . Nagle zza krzaków wyłoniła się Esme
- o cześć Jarod , jaki zbieg okoliczności - zaczęła
- cześć , co tam u ciebie ? - zapytał - a tak w ogóle to jest Spotty - przedstawił ją
- cześć - przywitała się Esme
- witaj - odpowiedziała lwica.
Spacerowali sobie we trójkę całe popołudnie . Lew zobaczył coś podejrzanego i postanowił to sprawdzić. Lwice zostały same.
- jesteś przyjaciółką Jaroda ? - spytała brązowa lwica.
- tak - stwierdziła Spotty - można tak powiedzieć ....
- ja jestem jego narzeczoną - skłamała Esme
- co ?! - zdziwiła się
- no tak , nasi rodzice planowali to od początku - powiedziała
- jak to ? - zasmuciła się
- no tak , nie mówił ci ? - udała zdziwienie
- jakoś nie wspomniał - przyznała już zdenerwowana. Dostrzegły obydwie , że lew wraca
- powiedz mu , że coś mi wypadło , cześć. - pożegnała się Spotty i z ogromnym smutkiem pobiegła do domu.
- gdzie Spotty ? - zdziwił się
- nie wiem , poszła w twoim kierunku ...... - ponownie skłamała
- nie widziałem jej ! - przeraził się - a co jeśli wpadła do rzeki ?
- sprawdźmy to ! - udała przejętą i ruszyła na ,,poszukiwania''.
Mam nadzieję , że wam się podobał ten rozdział i proszę o komentarze , to dla mnie bardzo ważne :P
piątek, 5 kwietnia 2013
wtorek, 2 kwietnia 2013
Uwaga !
Posty będę dodawać najrzadziej co tydzień ale postaram się częściej , zapraszam was również do głosowania w ankiecie , która znajduje się u góry i odtwarzania filmików na stronie z filmikami i piosenkami z filmu :) proszę także o komentarze , aby było wiadome czy wam się podoba moja historia i czy w ogóle ktoś się tym interesuje. Może niedługo dodam stronkę z ciekawymi zdjęciami i ciekawostkami z filmu.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników !
Łucja :P
Ps. Za trzy pierwsze komentarze będą dyplomy i postaram się wymyśleć dla was jakiś konkurs :)
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Lwie życie 8
- Mamo ! - krzyczała Kika - idę do Mheetu , nie wiem kiedy wrócę
- zaraz , zaraz - powstrzymała ją jej mama Zurii - Esme , kto to właściwie jest ten Mheetu ? - spytała starszą córkę.
- brat Nali - oznajmiła - bardzo się polubili - podkreśliła uśmiechając się do mamy.
- cześć ! - przywitał się przyszły król
- siemka , idziemy ? - spytał Leo
- A kto to w ogóle jest ta Spotty i Dotty ? - dopytywał się Jarod
- ojeju zobaczysz jak przyjdą , po prostu poznaliśmy się przypadkiem i tyle ! - wyjaśnił Simba
- no dobra ..... - zrezygnował po czym udali się na umówione miejsce.
- popatrzcie idą ! - szepnął Leo
Zza drzewa wychyliły się dwie ciemne lwice. Gdy zobaczyły kolegów szybko do nich podbiegły.
- cześć ! - powiedziały jednocześnie
- cześć - odpowiedzieli zachwyceni ich urodą
- a ty to kto ? - spytała Spotty zwracając się do Jaroda
- jestem Jarod ! - odpowiedział dumnie - I zamierzam cię zabrać na spacer - oznajmił szarmancko
- naprawdę ? - ucieszyła się - to miło z twojej strony.....
- dziękuje , wszystko dla tak pięknej młodej lwicy - oznajmił. Jego przyjaciele nie mogli uwierzyć własnym oczom , że ich nieśmiały przyjaciel zdobył się na takie coś i że to jak najwyraźniej skutkuje , bo on i Spotty odeszli na samotny spacer. Oni zaś zaczęli gawędzić ciekawie z Dotty.
- opowiesz mi coś o sobie ? - spytał Jarod
- a co chcesz wiedzieć ? - odpowiedziała Spotty
- wszystko , z najmniejszymi szczegółami - uśmiechnął się
- dużo by tu opowiadać - stwierdziła
- mamy przecież czas - oznajmił - a ja jestem bardzo ciekawy twojej osoby
- no dobrze , więc od czego by tu zacząć ..... - zastanawiała się.
Na łące właśnie bawili się Kika i Mheetu
- haha , złap mnie ! - krzyczała lwiczka
- nie uciekaj , jestem zmęczony - prosił
- chciałbyś ...... - mówiła lwiczka kuląc uszy i opierając się o kamień.
- chciałbym ! - wrzasnął i rzucił się na przyjaciółkę. Nagle usłyszeli pisk zza krzaków. Szybko sprawdzili co to. Przed ich oczami stanęła Esme z jakimś obcym lwem.
- czy ty mnie śledzisz ? ! - wrzasnęła Kika do siostry
- i kto to w ogóle jest - dokończył Mheetu
- jestem Nuka - odezwał się obcy lew
- śledzę , ale nie ciebie - przyznała ze wstydem
- znowu śledzisz Simbę ? - krzyknęła z niedowierzaniem lwiczka
- nie ! - wrzasnęła - ja tylko śledzę z Nuką jego ukochaną bo ona spotyka się teraz właśnie z Simbą i jakoś się tak zdarzyło. - wyjaśniła
- niech wam będzie - stwierdził podejrzliwie Mheetu. Młodsze lwy kontynuowały zabawę , a starsze pobiegły w stronę miejsca gdzie rozmawiali Leo , Simba i Dotty.
- jak mógł mi to zrobić - szepnęła Esme
- który to ten twój Simba ? - spytał Nuka
- ten jaśniejszy - odpowiedziała
- on zabiera mi moją Dotty ! - krzyknął
- zamknij się idioto ! - uciszyła go w obawie , że zostaną przyłapani
- skąd wiesz , że jestem idiotą skoro znasz mnie od czterdziestu sekund ? - zapytał opryskliwie
- to widać .... - stwierdziła - po co tak właściwie śledzisz tą lwice ? - zaciekawiła się
- obiecała mi , że mi powie jeśli spodoba jej się inny lew , ale jak widać nie śpieszy jej się do dotrzymania słowa - powiedział ze smutkiem.
- twoja to bynajmniej się z tym ukrywa , a Simba to całuje się z taką jedną na moich oczach i nic sobie z tego nie robi ! - zdenerwowała się. - na dodatek spodobałam się takiemu jednemu , który jest jak piąte koło u wozu. - oznajmiła
- a co z nim nie tak - spytał
- w sumie jest nawet fajny , ale strasznie nieśmiały i w dodatku ma czarną grzywę , a ja takich nie cierpię - przyznała
- dzięki , mogłaś sobie oszczędzić - zażartował Nuka patrząc na swoją czarną grzywę.
- sorry ..... - zawstydziła się lwica
- a czy ten lew to nie przypadkiem ten podrywający Spotty? - powiedział patrząc się na świetnie się dogadujących Jaroda i Spotty
- no masz ! - krzyknęła - to on .... super jeszcze ten mnie totalnie olał - stwierdziła zdesperowana
- nie to , żebym cię chciał dołować , ale wyglądają na zakochanych - przyznał
- a twoja lwica też nie wygląda na wierną - pysknęła
- to też mogłaś sobie darować - podkreślił. Nagle zorientowali się , że stracili z oczu wszystkie lwy.
Jarod i Spotty świetnie się bawili. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia lecz piękno ich uczucia przyćmiewał fakt , że pochodzą z dwóch nie przepadających za sobą stad.
- mama nigdy się nie zgodzi żebym z tobą była - zmartwiła się - po za tym będzie mówić , że znamy się tylko jeden dzień i nic o sobie nie wiemy - wytłumaczyła - jest w tym trochę racji , bo ty wiesz o mnie już chyba wszystko , a ja o tobie bardzo mało - zauważyła
- długo by tu opowiadać - naśladował jej słowa
- mamy czas - podkreśliła ze śmiechem - a ja jestem bardzo ciekawa twojej osoby
- o jeju , muszę ? - spytał niechętnie
- tak ! - zachęcała go
- może lepiej nie .... - powiedział próbując się wykręcić - chodźmy obejrzeć zachód słońca....
- powiedz mi coś bo się obrażę - naburmuszyła się zabawnie
- dobrze ...... jestem jedynakiem , moja mama zginęła pod kopytami wściekłego byka , ojciec mnie tłucze bo uważa , że tylko tak zrobi ze mnie porządnego lwa , lubię biegać , wdrapywać się na drzewa i uwielbiam ciebie. Wystarczy ? - powiedział obojętnie.
- ohh ..... - westchnęła zmieszana - wybacz nie wiedziałam , że tak ci ciężko o tym mówić - oznajmiła
- nic nie szkodzi .... - odpowiedział dziwnym głosem - idziemy obejrzeć ten zachód słońca ?
- jasne - odpowiedziała po czym udali się na otwartą przestrzeń.
W tym czasie Sisi właśnie wracała do domu gdy nagle usłyszała coś w trawie. Postanowiła to sprawdzić i nachyliła się lekko. Nagle poczuła jak coś ją ciągnie do siebie z ogromną siłą.
Była przerażona. Po chwili dojrzała znajomą twarz.
- Taka ! - krzyknęła - zwariowałeś ? prawie padłam na zawał ! - powiedziała nadal przyciśnięta do lwa.
- ty też się już mnie boisz ? - zaśmiał się
- jesteś okropny - pysknęła
- a ty upierdliwa i jakoś z tym żyję - zaznaczył
- dlatego ci to daruje , bo jako jeden z niewielu to znosisz - zażartowała
- więc skoro tak łatwo mi darowałaś będę robił to częściej - zagroził
- nie waż się ! - krzyknęła
- no skoro to konieczne....... - odpowiedział - ale za to idziesz ze mną na spacer ...
- to rozkaz , czy propozycja - spytała
- a jak myślisz ? - powiedział ironicznie
- wybacz nie mogę .... jest już późno i Mufasa będzie wściekły jak zaraz nie wrócę.
- mój braciszek - zaznaczył ponuro - o niego się nie martw już ja ci załatwię alibi.
- mówisz jakbyś miał do niego jakieś niecne plany - zażartowała
- oj nawet nie wiesz jak niecne - przyznał z podłym uśmiechem , którego Sisi nie zrozumiała po czym ruszyli na spacer.
- zaraz , zaraz - powstrzymała ją jej mama Zurii - Esme , kto to właściwie jest ten Mheetu ? - spytała starszą córkę.
- brat Nali - oznajmiła - bardzo się polubili - podkreśliła uśmiechając się do mamy.
- no to bardzo się cieszę , malutka - uśmiechnęła się lwica
- super , mogę już iść ? - pytała zniecierpliwiona lwiczka
- no leć już do niego - zaśmiała się jej siostra po czym Kika odeszła w pośpiechu.
- dobrze , że sobie znalazła kolegę , a ty idziesz dziś do znajomych panno ? - spytała
- nie wiem , jeszcze zobaczę - oznajmiła
W tym samym czasie siostry mieszkające na złej ziemi , córki Nany - Dotty i Spotty właśnie rozmawiały.
- co zrobimy z faktem , że zaraz idziemy się spotkać z przyszłym królem ? - zastanawiała się Spotty.
- nie wiem , mówimy o tym mamie ? - Spytała Dotty
- lepiej nie - stwierdziła - ona od razu powie to Zirze , a ona znowu wymyśli coś podłego z naszym udziałem - oznajmiła
- masz rację , więc co zrobimy ? - namyślała się , po czym obydwie dojrzały idącego Nukę.
- na razie nic. Nie mów nikomu o niczym - nakazała - a teraz zostawię cię z Nuką samą - oznajmiła Spotty wiedząc , że prędzej czy później będzie musiała to zrobić , ponieważ młody lew był strasznie zakochany w jej siostrze bliźniaczce.
- witaj Dotty - przywitał się uprzejmie
- Witaj , co tam u ciebie słychać ? - spytała
- wszystko dobrze , nie mogłem się już doczekać kiedy znowu cię zobaczę - przyznał
- to miło - uśmiechnęła się
- pamiętasz co mi wczoraj obiecałaś ? - wspomniał
- tak , tak pamiętam - zapewniła - jeśli spodoba mi się jakiś inny lew , od razu ci to powiem i nie będę z tym zwlekać - przypomniała
- no właśnie - ucieszył się - a co dzisiaj porobimy ?
- wiesz , dziś nie mam zbyt dużo czasu , obiecałam coś siostrze - wytłumaczyła
- no jasne nie ma sprawy - odpowiedział lekko zasmucony
- ale jutro jestem cała do twojej dyspozycji - pocieszyła go młoda lwica
- to świetnie , a więc do zobaczenia jutro - pożegnał się
- do zobaczenia - odpowiedziała.
W czasie gdy Nuka odchodził podbiegła Spotty.
- no gotowa ? - spytała zadyszana
- tak , gotowa - odpowiedziała nie zauważając Nuki , który na chwile po coś wrócił.
- no to idziemy do Simby i Leo - ucieszyła się jej siostra
- no to idziemy - potwierdziła Dotty po czym odeszły.
- kto to Simba ? - pomyślał Nuka - przecież obiecała , że mi powie jeśli spodoba jej się inny - stwierdził mimowolnie i odszedł w smutku.
W tym samym czasie Nala i Sisi spacerowały po polanie.
- ale dziś ładnie , prawda ? - stwierdziła pierwsza z nich.
- tak , tak - odpowiedziała zamyślona Shoshana
- coś nie tak ? - spytała przyjaciółka - jesteś jakaś nieprzytomna ......
- nic , po prostu dziś znów się pokłóciłam z Mufasą. - oznajmiła
- o co ? - zasmuciła się młoda lwica
- długo by tu mówić - stwierdziła
- Mufasa to dobry lew , on po prostu nie może się pogodzić ze śmiercią swojego syna - oznajmiła Nala
- wiem , ja jestem bardziej zła na moją mame , bo to ona zawiniła - przyznała - jak myślisz dlaczego zabiła zupełnie obce lwiątko ?
- może nie było jej zupełnie obce - pomyślała
- myślisz ? ale przecież Sarabi by mi powiedziała gdyby go znała - westchnęła Sisi
- masz rację ......
- niedługo będą urodziny Simby - przypomniała - Mufasa urządza przyjęcie , zaproszą chyba wszystkich .....
- na pewno będziesz mu towarzyszyć na nich - uśmiechnęła się Nala
- jeśli mi to zaproponuje to chętnie - stwierdziła
- ja nie wiem z kim się na nie wybiorę - pomyślała lwica
- skąd wiesz , że będziesz zaproszona ? - zażartowała
- spadaj ! - krzyknęła po czym stuknęła przyjaciółkę w pyszczek.
W tym samym czasie Simba , Leo i Jarod spotkali się na drodze.- cześć ! - przywitał się przyszły król
- siemka , idziemy ? - spytał Leo
- A kto to w ogóle jest ta Spotty i Dotty ? - dopytywał się Jarod
- ojeju zobaczysz jak przyjdą , po prostu poznaliśmy się przypadkiem i tyle ! - wyjaśnił Simba
- no dobra ..... - zrezygnował po czym udali się na umówione miejsce.
- popatrzcie idą ! - szepnął Leo
Zza drzewa wychyliły się dwie ciemne lwice. Gdy zobaczyły kolegów szybko do nich podbiegły.
- cześć ! - powiedziały jednocześnie
- cześć - odpowiedzieli zachwyceni ich urodą
- a ty to kto ? - spytała Spotty zwracając się do Jaroda
- jestem Jarod ! - odpowiedział dumnie - I zamierzam cię zabrać na spacer - oznajmił szarmancko
- naprawdę ? - ucieszyła się - to miło z twojej strony.....
- dziękuje , wszystko dla tak pięknej młodej lwicy - oznajmił. Jego przyjaciele nie mogli uwierzyć własnym oczom , że ich nieśmiały przyjaciel zdobył się na takie coś i że to jak najwyraźniej skutkuje , bo on i Spotty odeszli na samotny spacer. Oni zaś zaczęli gawędzić ciekawie z Dotty.
- opowiesz mi coś o sobie ? - spytał Jarod
- a co chcesz wiedzieć ? - odpowiedziała Spotty
- wszystko , z najmniejszymi szczegółami - uśmiechnął się
- dużo by tu opowiadać - stwierdziła
- mamy przecież czas - oznajmił - a ja jestem bardzo ciekawy twojej osoby
- no dobrze , więc od czego by tu zacząć ..... - zastanawiała się.
Na łące właśnie bawili się Kika i Mheetu
- haha , złap mnie ! - krzyczała lwiczka
- nie uciekaj , jestem zmęczony - prosił
- chciałbyś ...... - mówiła lwiczka kuląc uszy i opierając się o kamień.
- chciałbym ! - wrzasnął i rzucił się na przyjaciółkę. Nagle usłyszeli pisk zza krzaków. Szybko sprawdzili co to. Przed ich oczami stanęła Esme z jakimś obcym lwem.
- czy ty mnie śledzisz ? ! - wrzasnęła Kika do siostry
- i kto to w ogóle jest - dokończył Mheetu
- jestem Nuka - odezwał się obcy lew
- śledzę , ale nie ciebie - przyznała ze wstydem
- znowu śledzisz Simbę ? - krzyknęła z niedowierzaniem lwiczka
- nie ! - wrzasnęła - ja tylko śledzę z Nuką jego ukochaną bo ona spotyka się teraz właśnie z Simbą i jakoś się tak zdarzyło. - wyjaśniła
- niech wam będzie - stwierdził podejrzliwie Mheetu. Młodsze lwy kontynuowały zabawę , a starsze pobiegły w stronę miejsca gdzie rozmawiali Leo , Simba i Dotty.
- jak mógł mi to zrobić - szepnęła Esme
- który to ten twój Simba ? - spytał Nuka
- ten jaśniejszy - odpowiedziała
- on zabiera mi moją Dotty ! - krzyknął
- zamknij się idioto ! - uciszyła go w obawie , że zostaną przyłapani
- skąd wiesz , że jestem idiotą skoro znasz mnie od czterdziestu sekund ? - zapytał opryskliwie
- to widać .... - stwierdziła - po co tak właściwie śledzisz tą lwice ? - zaciekawiła się
- obiecała mi , że mi powie jeśli spodoba jej się inny lew , ale jak widać nie śpieszy jej się do dotrzymania słowa - powiedział ze smutkiem.
- twoja to bynajmniej się z tym ukrywa , a Simba to całuje się z taką jedną na moich oczach i nic sobie z tego nie robi ! - zdenerwowała się. - na dodatek spodobałam się takiemu jednemu , który jest jak piąte koło u wozu. - oznajmiła
- a co z nim nie tak - spytał
- w sumie jest nawet fajny , ale strasznie nieśmiały i w dodatku ma czarną grzywę , a ja takich nie cierpię - przyznała
- dzięki , mogłaś sobie oszczędzić - zażartował Nuka patrząc na swoją czarną grzywę.
- sorry ..... - zawstydziła się lwica
- a czy ten lew to nie przypadkiem ten podrywający Spotty? - powiedział patrząc się na świetnie się dogadujących Jaroda i Spotty
- no masz ! - krzyknęła - to on .... super jeszcze ten mnie totalnie olał - stwierdziła zdesperowana
- nie to , żebym cię chciał dołować , ale wyglądają na zakochanych - przyznał
- a twoja lwica też nie wygląda na wierną - pysknęła
- to też mogłaś sobie darować - podkreślił. Nagle zorientowali się , że stracili z oczu wszystkie lwy.
Jarod i Spotty świetnie się bawili. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia lecz piękno ich uczucia przyćmiewał fakt , że pochodzą z dwóch nie przepadających za sobą stad.
- mama nigdy się nie zgodzi żebym z tobą była - zmartwiła się - po za tym będzie mówić , że znamy się tylko jeden dzień i nic o sobie nie wiemy - wytłumaczyła - jest w tym trochę racji , bo ty wiesz o mnie już chyba wszystko , a ja o tobie bardzo mało - zauważyła
- długo by tu opowiadać - naśladował jej słowa
- mamy czas - podkreśliła ze śmiechem - a ja jestem bardzo ciekawa twojej osoby
- o jeju , muszę ? - spytał niechętnie
- tak ! - zachęcała go
- może lepiej nie .... - powiedział próbując się wykręcić - chodźmy obejrzeć zachód słońca....
- powiedz mi coś bo się obrażę - naburmuszyła się zabawnie
- dobrze ...... jestem jedynakiem , moja mama zginęła pod kopytami wściekłego byka , ojciec mnie tłucze bo uważa , że tylko tak zrobi ze mnie porządnego lwa , lubię biegać , wdrapywać się na drzewa i uwielbiam ciebie. Wystarczy ? - powiedział obojętnie.
- ohh ..... - westchnęła zmieszana - wybacz nie wiedziałam , że tak ci ciężko o tym mówić - oznajmiła
- nic nie szkodzi .... - odpowiedział dziwnym głosem - idziemy obejrzeć ten zachód słońca ?
- jasne - odpowiedziała po czym udali się na otwartą przestrzeń.
W tym czasie Sisi właśnie wracała do domu gdy nagle usłyszała coś w trawie. Postanowiła to sprawdzić i nachyliła się lekko. Nagle poczuła jak coś ją ciągnie do siebie z ogromną siłą.
Była przerażona. Po chwili dojrzała znajomą twarz.
- Taka ! - krzyknęła - zwariowałeś ? prawie padłam na zawał ! - powiedziała nadal przyciśnięta do lwa.
- ty też się już mnie boisz ? - zaśmiał się
- jesteś okropny - pysknęła
- a ty upierdliwa i jakoś z tym żyję - zaznaczył
- dlatego ci to daruje , bo jako jeden z niewielu to znosisz - zażartowała
- więc skoro tak łatwo mi darowałaś będę robił to częściej - zagroził
- nie waż się ! - krzyknęła
- no skoro to konieczne....... - odpowiedział - ale za to idziesz ze mną na spacer ...
- to rozkaz , czy propozycja - spytała
- a jak myślisz ? - powiedział ironicznie
- wybacz nie mogę .... jest już późno i Mufasa będzie wściekły jak zaraz nie wrócę.
- mój braciszek - zaznaczył ponuro - o niego się nie martw już ja ci załatwię alibi.
- mówisz jakbyś miał do niego jakieś niecne plany - zażartowała
- oj nawet nie wiesz jak niecne - przyznał z podłym uśmiechem , którego Sisi nie zrozumiała po czym ruszyli na spacer.
Subskrybuj:
Posty (Atom)